Rośnie popularność wynajmu turystycznego. Czy to się opłaca?

Rynek najmu nieruchomości w Polsce rośnie, a coraz większy udział mają w nim mieszkania wynajmowane turystom, zarówno tym rodzimym, jak i obcokrajowcom. – Wynajem na doby jest bardziej wymagający niż długoterminowy, ale w dużych miastach może przynieść niemal podwójny dochód – tłumaczą eksperci.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w pierwszym kwartale 2017 roku liczba turystów korzystających z bazy noclegowej w Polsce zwiększyła się o 8,5 proc. – do 5,9 mln osób. Z kolei liczba turystów zagranicznych wzrosła o 4 proc. w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej.

Optymistyczne liczby napływają także z Urzędu Lotnictwa Cywilnego – w Polsce rośnie liczba przewozów pasażerskich (w pierwszym kwartale 2017 roku zanotowano 17-procentowy wzrost w porównaniu z wynikiem sprzed roku). Rekordy biją też lotniska – przykładowo, Port Lotniczy Wrocław od stycznia do końca lipca obsłużył ponad 1,6 miliona pasażerów. Tylko w lipcu było ich prawie 315,5 tysięcy, czyli blisko 60 tys. więcej niż w tym samym czasie rok temu, co oznacza wzrost o 22,3 procent.

W ubiegłym miesiącu zanotowaliśmy nie tylko największy w tym roku wzrost ruchu pasażerskiego, ale również rekordowe wypełnienia samolotów odlatujących z naszego lotniska, które na niektórych trasach przekraczały 96 procent – mówi Jarosław Sztucki, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu w Porcie Lotniczym Wrocław.

Liczby więc jasno wskazują, że turystyka w Polsce kwitnie, a co za tym idzie – rozwija się rynek wynajmu turystycznego. Kiedyś był to typowo sezonowy biznes, dziś zyski czerpać można przez cały rok, bo prywatne mieszkania i apartamenty coraz częściej stają się alternatywą dla hoteli. I to zarówno wśród obcokrajowców przyjeżdżających do naszych miejscowości wypoczynkowych i dużych miast, jak i podróżujących po kraju –  w celach turystycznych i biznesowych – Polakach.

Rozwój turystyki sprawia, że wielu właścicieli mieszkań, zwłaszcza w centrach miast, decyduje się na zmianę charakteru najmu swoich lokali. Zamiast wynajmu długoterminowego, wybierają krótkoterminowy – bardziej wymagający i absorbujący, ale przy odpowiednim zarządzaniu przynoszący znacznie większe zyski.

Koniunkturę wyczuli także deweloperzy, coraz częściej kierujący swoją ofertę do inwestorów, planujących czerpać zysk z wynajmu. Stąd coraz większa popularność projektów aparthotelowych, mikroapartamentów czy condo hoteli. A w największych aglomeracjach często całe budynki mieszkalne przebudowywane są na funkcje hotelowe.

Najem turystyczny – ile można zarobić?

Przedstawiciele firm deweloperskich podkreślają, że prywatne lokale, które wybierane są zamiast hotelowych pokojów, to nie tylko tańsze, ale pod wieloma względami także ciekawsze rozwiązanie dla osób odwiedzających nasz kraj.

W cenie dobowego pobytu w hotelu mieszkanie może wynająć kilkuosobowa rodzina albo grupa turystów. Pozwala to zaoszczędzić, ale i stwarza okazję by poczuć atmosferę i charakter życia w danym miejscu, czego nie zapewnia zunifikowana przestrzeń hotelowa – tłumaczy Tomasz Sadłocha z firmy Ochnik Development, która w swojej ofercie ma m.in. mikroapartamenty.

Ekspert zaznacza, że inwestorzy, którzy decydują się na opcję wynajmu krótkoterminowego, mogą z kolei liczyć na dużo większe zyski niż osoby wynajmujące mieszkania na dłuższy okres.

Wynajem tradycyjny w dużych miastach przynosi około 6 proc. zysku, a możliwa do osiągnięcia rentowność z wynajmu tego samego mieszkania na doby może dać nawet 10 proc. w skali roku. Jednak, aby osiągnąć taki przychód, lokal musi być wynajęty przez większość dni w miesiącu – dodaje Sadłocha.

Inwestorzy celują w nieruchomości

Jak szacuje Narodowy Bank Polski, na zakup nowych mieszkań w 2016 roku Polacy wydali najwięcej w historii, bo ponad 14 mld złotych. Duży udział w tym mieli inwestorzy, zachęceni tym, że rośnie stopa zwrotu z inwestycji w nieruchomości, które stają się coraz atrakcyjniejszą formą lokaty kapitału.

Największe miasta w Polsce notują bowiem wzrostową tendencję czynszów najmu. Już od kilku lat rosną stawki w Warszawie, we Wrocławiu i Łodzi, a od ponad dwóch lat w Krakowie, Gdańsku i Poznaniu. Według danych NBP, na początku roku najwyższe ceny obowiązywały w Warszawie (średnio ponad 52 zł/mkw./m-c), w Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku za wynajem trzeba było zapłacić przeciętnie 36-37 zł/mkw. miesięcznie, w Poznaniu 33 zł/mkw., a w Łodzi 26 zł/mkw.

Zgodnie z raportem Deloitte, Polska należy także do grupy państw europejskich, w których wynajem mieszkania przynosi najwyższy średni zysk. Zysk netto (stosunek rocznego przychodu z najmu pomniejszonego o koszty eksploatacji do łącznego kosztu zakupu i adaptacji mieszkania) w Warszawie w 2016 roku wyniósł średnio 6 procent, w Krakowie 6,6 proc., Łodzi 7,2 proc. a we Wrocławiu 7,4 procent.

Mieszkania w Polsce zyskują na wartości

Z analizy Deloitte wynika też, że Polska jest jednym z tych europejskich krajów, w których ceny nieruchomości rosną najszybciej.  W 2016 roku średnia cena metra kwadratowego mieszkania w naszym kraju wynosiła 1 212 euro, czyli o blisko 10 procent więcej niż rok wcześniej.

Poprzedni rok był dobry dla sektora nieruchomości. W 2016 roku w Polsce ponownie zanotowano rekordową sprzedaż nowych mieszkań. W sześciu największych aglomeracjach w tym czasie sprzedano 61,6 tys. mieszkań, podczas gdy rok wcześniej było to 58,2 tysięcy – wylicza Marta Kamionowska, dyrektor w Dziale Doradztwa Finansowego Deloitte.

Również najnowsze dane NBP pokazują, że mieszkania w Polsce drożeją.

Ceny mieszkań w ostatnich latach rosną z kilku powodów. Po pierwsze, nieruchomości uznawane są za dobrą inwestycję. Zyski jakie można uzyskać z najmu są zdecydowanie wyższe niż oprocentowanie lokat bankowych. Osoby zamożne chętnie lokują więc w ten sposób swoje oszczędności. Niskie stopy procentowe sprawią również, że dość tanie są obecnie kredyty hipoteczne. Jednocześnie mamy bardzo niskie bezrobocie i dobrą sytuację gospodarczą. To sprawia, że Polacy chętnie kupują mieszkania na kredyt – komentuje Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors

Według Biura Informacji Kredytowej, od stycznia do lipca wartość wniosków kredytowych wzrosła aż o 16 procent w porównaniu z tym samym okresem 2016 r. Kumulacja zakupów gotówkowych i wspomaganych kredytem sprawia, że ceny rosną.

Na szczęście ten zwiększony popyt jest w dużej mierze zaspokajany przez dużą aktywność deweloperów. Dlatego ceny nie rosną w tak dużym tempie jak miało to miejsce do 2008 roku – dodaje Sadowski.

fot. LLBartlett, pixabay.com, CC0