Ujemne oprocentowanie lokat

Niemiecki bank wprowadza ujemne oprocentowanie lokat

Niemiecki Volksbank Raiffeisenbank każe płacić swoim klientom za trzymanie pieniędzy na lokatach. To następstwo ujemnych stóp procentowych wprowadzonych przez Europejski Bank Centralny.

Mysaver poleca:

-0,5 proc. Tyle wynosi oprocentowanie wszystkich lokat i rachunków bankowych oferowanych przez Volksbank Raiffeisenbank w Niemczech. I choć zdaje się to całkowicie przeczyć logice, to jest to najbardziej namacalny dowód na to, jak dziwaczna jest dziś polityka banków centralnych. Co więcej – jest to przyszłość.

Jak to się zaczęło?

Odkąd pamiętamy, banki funkcjonowały tak, że za kredyt trzeba było płacić odsetki, a na lokacie się zarabiało. Działo się tak dlatego, że stopy procentowe banków centralnych były ustawione dosyć wysoko, w stosunku do tego, co mamy dziś. Przykładowo: w 2001 roku stopa depozytowa NBP wynosiła 7,5 proc. dziesięć lat temu już tylko 2 proc., dziś jest to zaledwie 0,5 proc.

Eksperymenty z obniżaniem stóp procentowych rozpoczęli Japończycy, jeszcze w latach 90-tych, chcąc poradzić sobie z kryzysem, który zakończył trwający od lat 60-tych cud gospodarczy. Obniżenie stóp procentowych to obniżenie kosztów kredytu, a więc – w teorii – bodziec, który jest w stanie pobudzić gospodarkę do intensywniejszej pracy.

Później do eksperymentu dołączały kolejne kraje. Stopy procentowe FED były podnoszone do lat 80-tych, a lata 90-te były ostatnią dekadą, w której były one względnie stabilne. Po pęknięciu bańki dot-com w 2001 r. zaczęto stopy obniżać, co doprowadziło do rozkwitu bańki na nieruchomościach i doprowadziło do kryzysu subprime.

Po 2008 r. do obniżek stóp procentowych dołączyły także inne niestandardowe instrumenty, jak luzowanie ilościowe – zalewanie rynku pieniędzmi poprzez skup papierów dłużnych przez banki centralne.

Dotarliśmy do punktu krytycznego?

Ujemne oprocentowanie lokat było już testowane przez inne niemieckie banki już wcześniej. W 2014 r. oprocentowanie ujemne zastosował Deutsche Skatbank (stopa EBC -0,2 proc.). Japończycy, którzy są pionierami tego rodzaju inżynierii, od lat zakładają lokaty na 0,01 proc. (przy inflacji 0,2 proc.). Podobnie Czesi (przy inflacji 2,56 proc.). Średnia dla Unii Europejskiej to 0,2 proc. (przy inflacji 0,7 proc.).

Jak zatem widać – oszczędzający, którzy pragną uchronić swoje oszczędności przed inflacją, nie mają lekkiego życia. A i lżejszego nie będą mieli, ponieważ stymulacja gospodarki poprzez kolejne obniżki stóp procentowych zdaje się być jedyną metodą na pobudzenie gospodarki, jaką znają banki centralne.

Problem w tym, że stopy procentowe wielu z nich są już na rekordowo niskich poziomach (w Polsce stopa referencyjna wynosi 1,5 proc., zaś depozytowa 0,5 proc.). Oznacza to, że przy okazji kolejnego kryzysu, stopy procentowe większości banków centralnych zanurkują poniżej zera, co oznaczać będzie ni mniej, ni więcej, że rentowność banków będzie spadać, o ile nie zdecydują się – wzorem Volksbank Raiffeisenbank – obarczyć kosztem niskich stóp procentowych swoich klientów depozytowych.

Błędne koło zadłużenia

Sytuacja, w której stopy procentowe są niskie, działa zniechęcająco na tych, którzy chcą oszczędzać (ponieważ im się to nie opłaca), zaś zachęca do zaciągania kredytów. Mając 100 tys. złotych i oprocentowanie lokaty, które nie przynosi zysku, lepiej wziąć trochę kredytu i kupić mieszkanie na wynajem, prawda? Teoretycznie tak!

W praktyce powszechność takiego rozumowania prowadzi do wzrostu cen nieruchomości, a więc i wzrostu wysokości kwot, które musimy pożyczyć z banku na bardzo atrakcyjnych warunkach.

Tylko, że w pewnym momencie gospodarka zaskakuje, rusza inflacja, a bank centralny musi trochę podnieść te stopy, żeby nie doprowadzić do rozrostu inflacji ponad cel inflacyjny, aż do inflacji galopującej i hiperinflacji. Wówczas koszty kredytu wzrastają, coraz więcej kredytobiorców rezygnuje ze spłat, a rynek się załamuje. Dokładnie taki scenariusz obserwowaliśmy w 2007 roku w USA (dodatkowo kredyty były przetwarzane na instrumenty inwestycyjne, w które masowo inwestowały banki inwestycyjne).

Wprowadzenie przez Volksbank Raiffeisenbank ujemnego oprocentowania lokat to sygnał ostrzegawczy. Przekroczyliśmy pewien punkt. Kolejne załamanie jest tylko kwestią czasu. I to od nas samych zależy, czy będziemy po stronie tych, którzy dali się uwieść niskim stopom procentowym i zadłużyli się po uszy, czy też po stronie tych, którzy się przygotowali, i jednak zgromadzili trochę oszczędności.

Photo by Robert Anasch on Unsplash