Srebro

Srebro – cichy, „czarny koń”?

Srebro dzieli ludzi na dwie grupy: tych, którzy uważają, że to „złoto dla ubogich” oraz tych, którzy kupują i ciągle odgrażają się, że ci pierwsi jeszcze zobaczą. Faktem jest, że od października 2008 roku, kiedy uncja srebra kosztowała 9,73 USD, do szczytu w 2011, kiedy musieliśmy za tę samą uncję zapłacić 48,60 USD, srebro podrożało aż o 38,87 USD. W tym samym czasie, gdy srebro podrożało pięciokrotnie, złoto zdołało wycisnąć „jedynie” 2,5-krotność swojej ceny z dołka.

Fanatycy srebra od lat śledzą wskaźnik zwany „silver-gold ratio”, czyli stosunek cen obu kruszców. Bije on obecnie wszelkie rekordy, bo wynosi ok 1:91. We wspomnianym październiku 2008 roku, wskaźnik ten osiągnął poziom 1:87, czyniąc w chwilę później ze srebra najgorętszą inwestycję. Dzieje się tak, ponieważ ceny złota i srebra są ze sobą skorelowane. Z grubsza.

Źródło: https://www.macrotrends.net/

Okresowo pojawiają się anomalie, które spowodowane są tym, że srebro i złoto jednak różnią się nieco między sobą – szczególnie pod względem zastosowań. Dla złota głównym diverem cen są popyt biżuteryjny oraz inwestycyjny. Dla srebra w dużym stopniu za cenę odpowiada przemysł – a ten z kolei skorelowany jest z kondycją gospodarki. Jeżeli zatem mamy sytuację, w której zaczyna się dużo mówić o recesji, pojawia się mnóstwo negatywnych wskaźników i odczytów, srebro może „nie nadążać” za złotem. Jednak dla srebrnych „byków” jest to sygnał do tego, że lada moment srebro także wyskoczy w górę. A gdy wyskoczy, stanie się „prawdziwą okazją” w rozumieniu szerokim.

Dziś wiemy już, że sytuacja nie jest różowa. Recesja czy kryzys to czas, kiedy kapitał przechodzi z jednych rąk w drugie. Dlatego jednym zależy na tym, by jak najdłużej utrzymać go w tajemnicy, innym, by przestraszyć jak najwięcej ludzi. Z szumu medialnego wyłaniają się nam dość istotne fakty – wysokość stóp procentowych. Australia i Indie obniżyły je do poziomów rekordowo niskich. Amerykański FED ogłosił w środę, że w tym roku stopy pozostaną bez zmian, jednak prawie połowa członków FOMC w dot-plot opowiedziała się za obniżkami. Pomijając zatem cały szum informacyjny, widać wyraźne tendencje do podejmowania kroków, jakie zwykle podejmuje się tuż przed wybuchem kryzysu lub rozpoczęciem recesji.

Srebro obecnie kosztuje 15 USD. Gdyby miało krok w krok naśladować złoto, jego cena powinna być już przynajmniej wyższa od lutowego maksimum, czyli wynosić 20-21 USD. Jednak wciąż jest „dociskane” przez przemysł. Kluczowym pytaniem jest – ile czasu zajmie inwestorom dostrzeżenie w tej sytuacji okazji?

Czytaj także: Fotowoltaika napędzi ceny srebra