W sobotę na lotniku w Caracas wylądowały dwa rosyjskie samoloty wojskowe, na pokładzie których znajdowało się 100 żołnierzy sił specjalnych i cyberbezpieczeństwa, oraz 35 ton sprzętu. Na reakcję USA nie trzeba było czekać długo.
Wczoraj Donald Trump przyjmował w Gabinecie Owalnym Fabianę Rosales, żonę Juana Guaido, lidera opozycji, który w styczniu ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli, argumentując swoją decyzję tym, że reelekcja Maduro była nielegalna.
– Rosja musi się wycofać – powiedział Donald Trump dziennikarzom. Na pytanie, w jaki sposób zamierza zmusić rosyjskie siły do wycofania, odparł – wszystkie opcje są otwarte.
USA od samego początku uznają Juana Guaido. Z kolei Rosja i Chiny popierają Nicolasa Maduro. Zastępca ambasadora Rosji Dimitry Polyanskiy napisał na twitterze, że Rosja utrzymuje obustronne stosunki i porozumienia z Wenezuelą i prezydentem Maduro, które zamierza uszanować. Z kolei rzeczniczka MSZ Rosji, Maria Zacharowa, powiedziała, że Stany Zjednoczone powinny wycofać swoje oddziały z Syrii, zanim zaczną wymagać od Rosji wycofania się z Wenezueli.
Choć Wenezuela jest posiadaczem jednych z największych na świecie złóż ropy naftowej, gospodarka tego kraju jest zrujnowana przez trwający od kilku lat kryzys i hiperinflację. Brakuje wszystkiego, w szczególności żywności i leków. Sytuację pogarszają także kolejne przerwy w dostawie energii elektrycznej. Od poniedziałku z blackoutem zmaga się Caracas oraz 14 z 23 stanów. Winą za awarię ponownie obarczono USA i opozycję.
Obecnie w USA trwają też rozmowy na temat odbudowy Wenezueli po Maduro. Sekretarz stanu Mike Pompeo poinformował, że administracja Trumpa zwróciła się już do Kongresu o pomoc w wysokości 500 milionów dolarów, na rzecz wsparcia przemian demokratycznych w Wenezueli.