Rok wyborczy rozpoczęty od wzrostu niepokojów geopolitycznych

W nocy z czwartku na piątek rakiety wystrzelone z amerykańskich śmigłowców bojowych zakończyły życie irańskiego generała Kasema Sulejmaniego. Był to odwet za organizację protestów pod ambasadą USA w Bagdadzie, w których zginał jeden obywatel USA.

Mysaver poleca:

Iran

Irański generał Kasem Sulejmani dowodzący elitarną jednostką Al Kuds został zabity w czwartek (2.01.2020) późnym wieczorem na lotnisku w Bagdadzie. Rozkaz padł w Białym Domu. W konwój, którym jechał generał uderzyły rakiety, najprawdopodobniej wystrzelone ze śmigłowców bojowych. W ataku oprócz Sulejmaniego zginęło także siedem innych osób, w tym Abu Mahdi al-Muhandis – jeden z dowódców irackiej milicji.

Według oświadczenia Pentagonu, nalot miał być odwetem za ataki na ambasadę USA w Bagdadzie, które miały miejsce w tym tygodniu, a w których zginął jeden obywatel USA. O zorganizowanie ataku Pentagon oskarżył generała Sulejmaniego.

Iran zwołał Nadzwyczajną Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Minister spraw zagranicznych Javad Zariff skrytykował amerykańskie działanie i zagroził, że USA poniosą konsekwencje tego czynu, zaś ajatollah Ali Chamenei ogłosił trzydniową żałobę narodową i również zapowiedział odwet.

W Bagdadzie trwają protesty przed ambasadą USA. Z Fort Bragg w Karolinie Północnej wysłano do Iraku w trybie natychmiastowym 750 żołnierzy z 82. Dywizji Powietrznodesantowej, do ochrony amerykańskiego personelu i obiektów. Wcześniej do Bagdadu skierowano także kilkuset amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Kuwejcie.

Zdaniem Reutersa, za zorganizowaniem protestów stoją szyickie bojówki związane z Iranem. Zgromadzone pod ambasadą tłumy demonstrują przeciw amerykańskim nalotom na cele związane z szyicką milicją Kataib Hezbollah. Demonstranci palili opony i rzucali kamieniami. Po wyłamaniu bramy, dostali się na teren placówki, gdzie ochraniający gmach żołnierze amerykańscy użyli wobec nich granatów hukowych i gazu łzawiącego.

Wojna Handlowa

Prezydent Trump wskazał datę podpisania pierwszej części porozumienia handlowego. Ma to nastąpić 15 stycznia w Białym Domu. Następnie kontynuowane mają być rozmowy w sprawie dalszych ustaleń. Jednak wciąż nieznane są szczegóły tej umowy. Jak do tej pory wstrzymano się jednak z wprowadzeniem taryf zapowiedzianych na grudzień, a Chiny zobowiązały się do zakupu większej ilości amerykańskich produktów rolnych.

Według Wall Street Journal, najtrudniejsze negocjacje, dotyczące najbardziej kontrowersyjnych spraw, są jeszcze wciąż przed nami. Chodzi m.in. o subsydiowanie chińskich firm przez rząd czy transfer technologii. Tematy te są najbardziej istotne dla obu stron tego konfliktu i dotychczasowe wycofanie się z karnych taryf świadczy jedynie o woli zawarcia porozumienia, a nie o samym osiągnięciu porozumienia.

Motywacja Donalda Trumpa jest dość jasna do odgadnięcia – 2020 roku to rok wyborczy w USA. Donald Trump, który na głowie ma inne kłopoty (np. procedurę impeachmentu) dąży do zdobycia jak największego uznania wśród amerykanów, a wojna handlowa zdaje się przedłużać w nieskończoność, szkodząc m.in. amerykańskim rolnikom.

Wall Street

Na giełdzie amerykańskiej rok zakończył się dużymi wzrostami i kolejnymi rekordami. Dla indeksu S&P 500 rok 2019 był najlepszym od 2013 r. i zakończył się wzrostem o 28,9 proc. Stało się to pomimo wojny handlowej, choć z niewielką pomocą FED. Obecnie jednak rezerwa federalna wstrzymała się z kolejnymi obniżkami stóp procentowych. Zdaniem analityków należałoby spodziewać się korekty. I taka najprawdopodobniej nastąpi.

Złoto i srebro

Koniec roku był dobry również dla metali szlachetnych. W ostatnich dniach cena złota powróciła ponad poziom 1 500 USD (w piątek 3.01.2020 cena lawirowała w okolicach 1 544 USD), a w PLN zaczęła zmierzać w stronę 5 900, choć przez ostatnie trzy miesiące średnia kształtowała się w okolicach 5 700. Podobnie ciekawym wzrostem rok zakończyło srebro, które w dolarze osiągnęło poziom 18,25 USD, zaś w PLN przebiło poziom 69.

Szło to w parze z osłabiającym się od kilku dni dolarem, ale także z napływającymi z Bliskiego Wschodu, niepokojącymi sygnałami. Wzrost napięć geopolitycznych w roku wyborczym może oznaczać, że prezydent Trump będzie musiał trochę przypodobać się opinii publicznej. Jednak musiałoby się wydarzyć coś naprawdę istotnego, by Amerykanie zechcieli ponownie wysłać swoich synów na wojnę. Donald Trump do Białego Domu zajechał na obietnicach zakończenia wojen i skupienia się na tym, co potrafi najlepiej – na biznesie.

Photo by DON JACKSON-WYATT on Unsplash