Rapaport

Rapaport, czyli skąd wiadomo, ile ma kosztować diament?

Każdy, kto choć trochę interesował się diamentami wie, że o cenie diamentu decyduje „zasada 4C”, czyli jakość diamentu. No dobrze, ale skąd wiadomo, że za diament o określonej masie, czystości, barwie i jakości szlifu mamy zapłacić akurat 20 tys. USD, a nie 10? Tu z pomocą przychodzi Rapaport.

Mysaver poleca:

W przypadku standardowych instrumentów inwestycyjnych sprawa zwykle jest bardzo prosta – akcje notowane są na giełdzie, towary na giełdach towarowych etc. O wysokości ceny danego aktywa decyduje prawo popytu i podaży: jeżeli aktywo X będzie chciało kupić więcej inwestorów, niż wynosi jego dostępność na rynku, cena pójdzie w górę. Notowania są powszechnie dostępne i bez trudu możemy je odnaleźć.

W przypadku diamentów, sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, co związane jest ze specyfiką branży diamentowej. Choć podobnie, jak w przypadku obrotu papierami wartościowymi, branża diamentowa również ma swoje giełdy i miejsca handlu hurtowego, nie jest to rynek otwarty dla każdego. Rynek ten jest moderowany i w dużo większym stopniu przypomina handel bardzo luksusowymi samochodami.

Niektórzy uważają to za wadę – istnieje grupka uprzywilejowanych, którzy czerpią zyski ze sprzedaży diamentów, a ich cena bierze się z powietrza. Ale to tak samo, jak byśmy powiedzieli, że handel samochodami marki Rolls-Royce to grupka uprzywilejowanych, którzy czerpią zyski ze sprzedaży, a cena tych aut bierze się z powietrza. Bardzo zamożni ludzie, którzy znają wartość pieniądza, raczej nie podzielą tego zdania. Kupią i Rolls-Royce’a i diamenty.

Martin Rapaport

Podobnie, jak założyciel GIA Robert M. Shipley, Martin Rapaport zaczynał w branży diamentowej jako szeregowy pracownik. I podobnie, jak Shipley, Rapaport dostrzegł w branży potrzebę wprowadzenia pewnych standardów, bowiem do lat 70. XX wieku, diamentami handlowano w sposób dość chaotyczny – owszem, funkcjonowało już wprowadzone przez GIA „4C”, ale w dalszym ciągu handlarze z Antwerpii mogli sobie zażyczyć zupełnie inną cenę za ten sam diament, niż handlarze w Nowym Yorku czy Tel Awiwie.

W 1976 roku Martin Rapaport założył firmę Rapaport, która zaczęła świadczyć usługi wspierające rozwój rynku diamentów i biżuterii. Jednym z pomysłów było pośrednictwo w obrocie diamentami, które dziś funkcjonuje jako RapNet – największa sieć obrotu diamentami online. To pozwoliło Rapaportowi monitorować ceny diamentów od tysięcy dilerów i sporządzać raporty, zawierające orientacyjne, uśrednione ceny, które po pewnym czasie stały się wyznacznikiem.

Dla kogo jest rapaport?

Choć wydawać by się mogło, że Rapaport to to samo, co notowania złota, to jednak istnieją pewne różnice. Cena giełdowa złota również nie odzwierciedla ostatecznej ceny sztabki czy monety, która powiększona jest o koszty produkcji, dystrybucji czy marże. Ceny z Rapaportu są już cenami ostatecznego produktu, ale w obrocie hurtowym. W dodatku są to ceny jedynie orientacyjne. Jeden hurtownik może sprzedawać po cenach z Rapaportu, inny drożej, a jeszcze inny taniej.

Ponadto cennik Rapaport jest płatny. Subskrypcja comiesięcznego cennika to koszt rzędu 180 dolarów rocznie, zaś cotygodniowego, aż 250 dolarów. Subskrypcja cenników nie ma więc ekonomicznego uzasadnienia dla osób, które nie zajmują się profesjonalnie obrotem diamentami. Informacje w nim zawarte również nie będą użyteczne dla detalisty. Mogą jedynie obrazować pewne tendencje na rynku, które jednak zwykły inwestor może dotrzeć do takich danych w inny sposób.

Rapaport daje nam gwarancję, że ceny diamentów są bardziej rynkowe. Jeżeli bowiem dany producent czy hurtownik, będzie próbował sprzedać swoje kamienie dużo powyżej rapaportu, prawdopodobnie nikt nie zechce ich kupić, bo po narzuceniu swojej marży, nie będzie w stanie sprzedać ich na rynku.