Przedsiębiorca może zaoszczędzić średnio 13,5 tys. na niezwolnieniu pracownika

Przedsiębiorca może zaoszczędzić średnio 13,5 tys. na niezwolnieniu pracownika

Zdaniem Pawła Borysa, szefa Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), rządowa „tarcza antykryzysowa” stanowi wystarczającą wsparcie dla pracodawców. Co więcej – pracodawcy bardziej opłacać się ma niezwolnienie pracownika. 

– Wojna z koronawirusem o zdrowie obywateli przekształciła się w równoczesna walkę o przetrwanie gospodarki, a w tym przede wszystkim przedsiębiorstw i miejsc pracy – pisze Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju w komunikacje przesłanym portalowi Business Insider. – Kraje stanęły przed dramatycznymi decyzjami – chronić zdrowie obywateli czy gospodarkę?

Prognozy przytaczane przez eksperta, zakładają spadki PKB w USA i Europie na poziomie 10-15 proc. w ciągu najbliższych trzech miesięcy, ale także recesję rzędu 8-10 proc. w ciągu całego roku. Wszystko to z uwagi na silny spadek konsumpcji, inwestycji, a także pogorszenie światowego handlu i wzrost bezrobocia.

W Polsce spodziewać się możemy recesji rzędu co najmniej 5-10 proc. Zakładając scenariusz zatrzymania zachorowań w drugim kwartale, sytuacja gospodarcza mogłaby zacząć stabilizować się od trzeciego kwartału, zaś powrót do wzrostów nastąpiłby na przełomie 2020 i 2021 roku.

Skutkom ekonomicznym pandemii przeciwdziałać mają projekty ogłaszane, jak „tarcza antykryzysowa” – program o wartości 220 mld zł. W jej ramach przewidziano wsparcie dla pracowników, a także działania mające na celu ochronę miejsc pracy i wsparcie finansowe dla przedsiębiorców (zwolnienia z ZUS, dofinansowania miejsc pracy na czas postoju lub możliwość obniżenia czasu pracy). Uruchomione zostały także programy gwarancji BGK dla dużych i małych firm, dzięki którym przedsiębiorcy będą mieli łatwiejszy dostęp do kredytów.

Zdaniem Pawła Borysa, kluczowym elementem całego przedsięwzięcia, jest ochrona miejsc pracy, bowiem to właśnie utrata pracy przez setki tysięcy Polaków, prowadzić będzie do dalszego spadku konsumpcji, a w efekcie kolejnych upadłości i zwolnień. Przekonuje także, że przy obecnym pakiecie osłonowym, pracodawcom nie będzie się opłacało zwalniać pracowników.

Art. 15g specustawy przyjętej przez Sejm w ramach tarczy antykryzysowej, umożliwia pracodawcy skorzystanie z tzw. przestoju ekonomicznego, w ramach którego, pracodawca zamiast zwalniać pracowników, może wprowadzić tzw. postojowe. W tym czasie pracownik nie pracuje, ale przysługuje mu połowa wynagrodzenia (nie mniej niż płaca minimalna tj. 2,6 tys. zł brutto), zaś pracodawcy przysługuje dopłata z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w kwocie połowy płacy minimalnej tj. 1,3 tys. zł. Państwo pokrywa także składki na ubezpieczenia społeczne po stronie pracodawcy.

Przy wynagrodzeniu brutto pracownika w wysokości przeciętnego wynagrodzenia (4,9 tys. zł), całkowity kosz pracodawcy to 5,9 tys. zł, zaś koszt wypowiedzenia umowy z 3-miesięcznym terminem to 17,8 tys. zł.

Alternatywą jest postojowe, które redukuje koszt zatrudnienia pracownika o 76 proc., do poziomu 1,4 tys. zł miesięcznie. W ciągu trzech miesięcy pracodawca zaoszczędzi w ten sposób 13,5 tys. zł.

W przypadku miesięcznego okresu wypowiedzenia, koszt pracownika na postoju jest niższy o 1,6 tys. zł od zwolnienia.

Rozwiązanie to oferuje solidarne pokrycie kosztów kryzysu pomiędzy pracownikiem, pracodawcą, a państwem i stanowić ma – zdaniem Pawła Borysa – lepszą alternatywę dla zwolnienia pracownika.

– Z postojowego i obniżonego czasu pracy mogą skorzystać wszystkie przedsiębiorstwa poprzez zgłoszenie do wojewódzkiego urzędu pracy już od kwietnia, jeżeli specustawa wejdzie w życie w tym tygodniu – konkluduje ekspert. – Dofinansowanie przysługiwać będzie przez trzy miesiące, ale specustawa przewiduje, że Rada Ministrów może przedłużyć ten okres, co zapewne nastąpiłoby w sytuacji przedłużenia okresu walki z epidemią COVID-19.  

Photo by Manuel on Unsplash