22 maja 2010 roku, dokonano pierwszego, historycznego wykorzystania Bitcoina, jako waluty. Użytkownik kryptowaluty zamówił pizzę, płacąc za nią 10 000 BTC. Gdyby powstrzymał swe łakomstwo, miałby dziś (dla uproszczenia przeliczymy na złotówki) 93 160 000 złotych.

Czytaj także: Czy to już koniec bitcoina i kryptowalut?

No dobrze. Ciężki jest los pionierów, a waluta przyszłości potrzebuje swoich Amundsenów, Shackletonów i Scottów. Ale Bitcoin jest honorowany coraz powszechniej, nawet w Polsce. Ostatnio tę formę płatności udostępnił swoim klientom portal pyszne.pl, więc możemy sobie zamówić pizzę i rozliczyć się w BTC, niczym ów śmiałek, który za swą odwagę i poświęcenie dla kryptospołeczności, zapłacił niemałą cenę.

 

Załóżmy zatem, że chcemy sobie zamówić pizzę barbecue z salami, bekonem, pepperoni, cebulą, serem i sosem barbecue. W naszej rodzimej walucie kosztowałoby nas to 18,90 zł, nie licząc dostawy. W Bitcoinach – 0,001991 BTC. A właściwie 199,1 tys. Satoshi, bo Bitcoin też ma swoje grosze. Czyli możemy przyjąć, że w ciągu 7 lat, wartość nabywcza Bitcoina wzrosła jakieś 5 mln razy. Zupełnie, jak cebulki tulipanów w XVII-wiecznej Holandii. Mówię to bez złośliwości, ale bardzo trudno powstrzymać się od porównywania fenomenu Bitcona z fenomenem Tulipomanii.

Ale wróćmy do naszej pizzy. Peter Smith, CEO Blockchain.info, w swojej prezentacji udostępnionej serwisowi Business Insider, „zawarł swoje przypuszczenia”, że w 2030 roku Bitcoin będzie wart 500 000 dolarów. I jeśli jest w tym choć nutka racji, Satoshi, którymi dziś zapłacimy za naszą pizzę barbecue, warte będą wówczas ponad 3,5 tys. złotych, czyli prawie 190 razy więcej, niż dziś. Trzeba uważać!

Jeszcze dalej posunął się Jimmy Cramer z CNBC, który w bliżej nieokreślonej przyszłości, spodziewa się okrągłego miliona dolarów za 1 BTC. Czyli grubo ponad 7 tys. złotych za pizzę barbecue – uncja złota i jeszcze zostanie na waciki albo garść Ethereum.

Krótko mówiąc – kryptowaluty rysują przed inwestorami niezwykle świetlaną przyszłość. Jako waluta kompletnie się nie sprawdzi, bo z jakiegoś powodu drożeje jak szalona, ale jako cebulki… tfu, jako instrument inwestycyjny – jeśli wierzyć rozmaitym ekspertom, zajmującym się handlem kryptowalutami – już tak! No, chyba, że wcześniej gwizdną nam je jacyś hackerzy, albo będziemy musieli zapłacić nimi okup za odszyfrowanie swoich danych, albo po prostu milionerzy zaczną przenosić swoje środki na inne, tańsze kryptowaluty i bitcoin poleci na łeb, na szyję.

 

fot.1) Engin_Akyurt, pixabay.com, CC0

fot. 2) Comfreak, pixabay.com, CC0

fot. 3) RitaE, pixabay.com, CC0