Listy ostrzeżeń KNF i SII. Czy ktoś do nich w ogóle zagląda?

Biorąc pod uwagę doświadczenia ostatnich lat, należy w to wątpić. A szkoda. Bo gdyby uczestnicy rynku finansowego, szczególnie Ci indywidualni, rzetelniej sprawdzali, z kim mają do czynienia, nie mieliśmy w Polsce afer na taką skalę, jak miało to miejsce w przypadku Amber Gold.

Czytaj także: 10 afer, w których Polacy tracili oszczędności

Istnieje poważna obawa, że Polacy nie widzą nawet istnieniu takich czy innej listy. Podobną do KNF prowadzi przecież także Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. W przypadku SII jest jednak to lista spółek notowanych na polskiej giełdzie. Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku sprawa dotyczy firm, spółek czy przedsiębiorstw, których działalność budzi zastrzeżenia organów nadzoru czy podmiotów wspierających funkcjonowanie rynku kapitałowego w Polsce.

Jak czytamy w oficjalnych dokumentach KNF (czyli Komisji Nadzoru Finansowego) celem prowadzenia tej listy jest wczesne ostrzeganie uczestników rynku finansowego przed podmiotami, których działalność prowadzona na rynku finansowym budzi poważne wątpliwości Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego pod kątem ich zgodności z prawem.

Czytaj także: Ryzyko i oszustwo – gdzie jest granica?

Jak podmioty trafiają na listy ostrzeżeń?

Jakie są zatem kryteria, na podstawie których podmiot może się na liście znaleźć? Są one dość precyzyjnie określone: KNF została zobligowana do podawania do publicznej wiadomości informacji o złożeniu zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przez zidentyfikowany podmiot działający na rynku finansowym, określonego w tej ustawie przestępstwa wymierzonego w bezpieczeństwo finansowe inwestorów (np. w sprawie prowadzenia działalności bankowej lub inwestycyjnej bez wymaganego zezwolenia). Analogicznie Komisja ma obowiązek opublikować informację o złożonym zawiadomieniu przez inny podmiot lub w sprawach prowadzonych z Urzędu w przypadku, gdy Przewodniczący KNF przyłączy się do postępowania przygotowawczego

Oczywiście podkreślić należy, że samo zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa nie przesądza o winie (co niestety w polskiej rzeczywistości często jest w ten sposób interpretowane). Jednak w przypadku rynku finansowego powinno być to wystarczająco mocnym sygnałem przede wszystkim dla klientów danej instytucji, że do podejmowanych w zakresie współpracy decyzji podchodzić należy z nadzwyczajną ostrożnością, dowiadując się uprzednio o możliwych zagrożeniach czy konsekwencjach wynikających z prowadzonych postępowań.

Czytaj także: GetBack – oszustwo czy biznesowy niewypał?

Najważniejsza jest rozwaga!

Aktualnie na liście ostrzeżeń KNF znajduje się przeszło 150 podmiotów. W ostatnim czasie głośno było o przypadku Biura Maklerskiego Alior Banku, który na liście znalazł się za sprawę z lat 2012-2013 (w związku z podejrzeniem pomocnictwa osobom trzecim do wykonywania czynności w zakresie obrotu instrumentami finansowymi bez zezwolenia KNF polegających na zarządzaniu portfelami instrumentów finansowych osób trzecich w okresie od dnia 15 marca 2012 r do dnia 15 marca 2013 r.). Ale i ten przypadek należy rozpatrywać indywidualnie i nie odnosić tego do działalności Alior Banku, a jedynie wydzielonej jednostki jaką jest właśnie biuro maklerskie.

Warto także doczytać opublikowane tuż ogłoszeniu przez KNF wpisania BM Alior Banku wyjaśnień samej instytucji: “Biuro Maklerskie wyjaśnia, że podmioty trzecie, bez wiedzy Biura Maklerskiego, wykorzystywały rachunki prowadzone przez Biuro Maklerskie do prowadzenia działalności polegającej na zarządzaniu portfelem instrumentów finansowych bez wymaganego zezwolenia”. Co wskazywałoby bardziej na zaniedbanie pewnych procedur, niż świadome działanie nie niekorzyść klientów tej instytucji.

Lista KNF podzielona została na kilka działów, wśród których chyba najważniejszy z punktu widzenia klientów jest ten pierwszy, na który trafiają podmioty spełniające następujące kryterium – Zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 171 ust. 1–3 ustawy Prawo bankowe (wykonywanie czynności bankowych, w szczególności przyjmowanie wkładów pieniężnych w celu obciążania ich ryzykiem, bez zezwolenia KNF). To właśnie w tej sekcji widnieje nazwa firmy Amber Gold. W tym przypadku kryterium w praktyce jest proste – jeśli dany podmiot nie posiada stosownego pozwolenia na działalności wydanego przez Komisję Nadzoru Finansowego, nie powinniśmy korzystać z jego usług. Proste. Jak pokazała jednak praktyka, coś wciąż zawodzi, a sam problem jest złożony.

Czytaj także: Afera KNF – czy nasze pieniądze są bezpieczne w banku?

Lista ostrzeżeń SII

Podobnie sytuacja ma się z drugą listą, którą prowadzi Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Jeśli jesteśmy aktywnym uczestnikiem rynku kapitałowego, bierzemy udział w obrocie akcjami, bądź mamy taki zamiar, powinniśmy pilnie śledzić zachodzące w tym zestawieniu zmiany. Choć i tu przewinienia bywają różne, nie należy wszystkich oceniać jedną miarą. Inaczej będziemy patrzeć na spółkę, w której toczy się aktualnie postępowanie restrukturyzacyjne, a zupełnie inaczej na taką, która regularnie spóźnia się bądź nie publikuje wcale raportów okresowych.

Oczywiście skuteczność tych list, nie zależy tylko od procesu komunikacji, jaki prowadzi KNF czy SII. Ogromną siłę odgrywają w nim przede wszystkim media, które rzetelnie powinny informować i wyjaśniać to, że spółki w ogóle się na tych listach pokazują, a także powód, dla którego się na nich znalazły.

Jakby jednak na ten problem nie spojrzeć, końcowa odpowiedzialność za to, czy skorzystamy z usług budzącej wątpliwości i zastrzeżenia firmy, czy kupimy akcje spółki o niejasnej historii, spoczywa na nas samych. Organy nadzoru czy instytucje wspierające rynki finansowe za nas decyzji przecież podjąć nie mogą.

fot. 821292, pixabay.com, CC0