W 1990 roku australijska mennica w Perth po raz pierwszy w historii wyemitowała srebrną monetę z wizerunkiem kookaburry – ptaka z rodziny zimorodkowatych, występującego w Australii i na Nowej Gwinei. Przez lata moneta ta dorobiła się statusu niemalże kultowej, dzięki kilku unikalnym cechom.

Mysaver poleca:

Kookaburra nie jest jak inne monety bulionowe. Każdego roku wzór na monecie jest nieco inny, choć zawsze przedstawia tego samego ptaka. Nie jest także monetą kolekcjonerską, gdyż jej nakłady są nieco większe niż nakłady monet kolekcjonerskich. Poza tym, popularne serie kolekcjonerskie nie trwają zwykle po 30 lat.

Kookaburra łączy w sobie cechy monety bulionowej i kolekcjonerskiej. Jej nakłady są zazwyczaj dużo mniejsze, niż monet bulionowych, jednak zmieniający się wzór sprawia, że w świecie inwestorów i kolekcjonerów wykształciła się pewna specyficzna grupa – zbieraczy kookaburr.

O ile kupienie nowego rocznika, a nawet rocznika poprzedniego czy nawet z ostatnich kilku lat nie stanowi problemu, o tyle zakup monety z 1990 roku może być już problematyczne. W przypadku każdej innej monety bulionowej, czyli takiej, której wartość opiera się wyłącznie na kruszcu, nikt nie miałby żalu odsprzedać starej monety lub wymienić na nową. Tu sytuacja wygląda inaczej. Stare Kookaburry bywają trudne do zdobycia, więc ludziom żal się ich pozbywać.

Kwestia nakładów

Nakłady monet kolekcjonerskich wahają się od kilkuset do kilku tysięcy egzemplarzy. 10-20 tysięcy sztuk dystrybuowanych na cały świat również mieści się w normie, jednak powyżej 100 tys. sztuk raczej już trudno mówić o monecie kolekcjonerskiej.

Nakłady srebrnych monet bulionowych to z kolei kwoty znacznie, znacznie wyższe. Amerykański orzeł co roku opuszcza mennicę w nakładach wahających się między 15 a 40…  MILIONÓW uncji. To właściwie potężna produkcja. Wielbiony przez autora tego tekstu Wiedeński Filharmonik – skromne dwa, trzy miliony.

Jak wygląda sprawa z Kookaburrą?

Zacznijmy od tego, że przez pierwsze dwadzieścia lat nakład planowany wynosił maksymalnie 300 tysięcy sztuk. Ta liczba robi wrażenie, jeżeli zestawimy ją choćby z Filharmonikiem, nie wspominając o Orle. Jednak różnie to z popularnością srebra bywało. I o ile w pierwszych dwóch latach bicia „kooki” faktycznie powstało 300 egzemplarzy, o tyle później ilość systematycznie spadała, aż do dna w okolicach lat 2002, 2004, 2005 i 2006. Wtedy to faktyczne nakłady wynosiły między 80 a 100 tysięcy egzemplarzy (i jak nie trudno zgadnąć, są one dziś najrzadsze).

Potem, wraz z kryzysem i rosnącymi cenami srebra, trzy lata z rzędu wybito pełne 300 tys. sztuk, aż w 2011 roku zwiększono limit do pół miliona i przez następne sześć lat wybijano i sprzedawano pełny nakład. Kookaburra stała się bardzo popularna i bardzo ceniona, choć nie da się ukryć, że zawsze była nieco droższą monetą, więc rzadko wliczana jest do monet najpopularniejszych (Orzeł, Kanadyjski Liść, Filharmonik i od paru lat Krugerrand).

Źródło danych: https://en.wikipedia.org/wiki/Australian_Silver_Kookaburra

Moneta z okazji 30-lecia

Już niebawem do sprzedaży trafi wyjątkowa Kookaburra. Moneta z rocznika 2020 opatrzona będzie sygnaturą „30th Anniversary”, a na jej rewersie pojawi się oczywiście wizerunek nowej kookaburry. Jednak awers monety, w tym roku nie będzie przedstawiał wyłącznie głowy Elżbiety II. Głównym elementem tej strony będzie wizerunek monety Kookaburra z 1990 roku oraz daty 1990 i 2020. A dopiero nieco wyżej, mniejsza Elżbieta II.

Moneta w wersji bulionowej, wyemitowana zostanie w nakładzie 500 tys. sztuk., aczkolwiek podobnie jak w ubiegłych latach, dostępne będą także wersje kolekcjonerskie z wysokim reliefem, monety o wadze 1 kilograma, 10 uncji oraz 1/10 uncji… ze złota.

To zdecydowanie wielka gratka dla miłośników Kookaburry.

Zobacz Kookaburrę 2020 w sklepie Goldenmark.com