Koniec programu Mieszkanie dla Młodych. Pieniędzy wystarczyło na dwa dni

381 mln złotych na dopłaty do kredytów hipotecznych w ramach programu Mieszkanie dla Młodych rozeszło się w dwa dni. – Część osób nie zdążyła jednak na pieniądze, a to może oznaczać kłopoty – podkreślają eksperci.

Ostatni nabór wniosków o dofinansowanie zakupu mieszkania w ramach rządowego programu Mieszkanie dla młodych potrwał bardzo krótko. Środki wyczerpały się bowiem w ciągu dwóch dni. Dla porównania – rok temu ostatnie wnioski składano jeszcze z końcem stycznia.

W nowym roku do rozdysponowania mieliśmy 381 mln zł. To już ostatnia odsłona programu, dlatego zainteresowanie było ogromne – mówi Przemysław Osuch, zastępca dyrektora departamentu usług agencyjnych w Banku Gospodarstwa Krajowego.

Do 3 stycznia do BGK wpłynęło 12,7 tysięcy wniosków.

Środki zostały zarezerwowane w ciągu dwóch dni, ponieważ wnioskodawcy byli dobrze przygotowani i wcześniej skompletowali dokumenty – tłumaczy Przemysław Osuch.

Jak podkreśla, pełną obsługą wniosków o dofinansowanie wkładu własnego zajmują się banki kredytujące.

To one poinformują swoich klientów, jaki jest status wniosku oraz czy przyznano dofinansowanie – dodaje Osuch.

Nie „załapałeś się” na dopłatę? Możesz stracić pieniądze

Dofinansowanie w ramach programu Mieszkanie dla Młodych było tak popularne, że pieniędzy nie wystarczyło dla wszystkich.

W praktyce oznacza to, że niektórzy nie otrzymają pieniędzy z budżetu. Mówimy o niemałych kwotach, ponieważ przeciętnie z budżetu beneficjenci programu dopłat otrzymywali około 26 tys. zł, a rekordziści ponad 110 tysięcy. Gdyby tego było mało, brak przelewu z BGK oznacza też ryzyko narażenia na dodatkowe straty. Uniknąć ich uda się jedynie w przypadku uzupełnienia brakujących środków lub jeśli zawczasu zastosowano odpowiednie zapisy umowne chroniące przed utratą zadatku – podkreśla Bartosz Turek, analityk Open Finance.

Jak tłumaczy ekspert, bez dopłaty można stracić dlatego, że chcąc ubiegać się o kredyt z dopłatą, należało podpisać umowę zakupu mieszkania lub domu.

Ta sporządzona przed notariuszem była płatna. W przypadku rezygnacji z zakupu oznacza to stratę na poziomie od kilkuset złotych do kilku tysięcy. Do tego sprzedający przy podpisaniu umowy może żądać zadatku lub zaliczki. Różnica w nazwie niesie za sobą poważne konsekwencje. W przypadku odstąpienia od umowy, zaliczka zostanie zwrócona niedoszłemu nabywcy, ale zadatek sprzedający będzie już mógł sobie zatrzymać. Z drugiej strony, gdyby to sprzedający odstąpił od umowy, nabywca musiałby otrzymać od niego podwójną kwotę wpłaconego zadatku – dodaje Bartosz Turek.

Dopłaty z MdM
fot. Open Finance

Nie zawsze dostaniesz wyższy kredyt

Na te zagrożenia, już w grudniu, zwracał uwagę Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. Wyjaśniał wówczas, że jeśli dla jakiegoś wnioskodawcy zabraknie pieniędzy na dopłatę, to może oczywiście kupić wymarzone mieszkanie za zwykły kredyt.

Będzie on musiał być jednak wyższy o kwotę utraconego dofinansowania, co nie zawsze jednak uda się zrealizować. Pierwszą przeszkodą może być to, że dopłata w wielu przypadkach zastępuje obowiązkowy wkład własny, który musi wynieść przynajmniej 10 proc. wartości kupowanego lokum. Jeśli ktoś nie posiada takich oszczędności, to zostanie zmuszony do rezygnacji z zakupu, a więc straci wpłacony zadatek – tłumaczył Jarosław Sadowski.

Kolejny problem to fakt, że uzyskanie wyższej kwoty kredytu nie zawsze będzie możliwe.

W niektórych przypadkach dopłata wynosi nawet ponad 100 000 zł. W rezultacie, może się okazać, że zdolność kredytowa nie pozwala na tak istotne podwyższenie kwoty kredytu. Wtedy trzeba będzie znaleźć inne, tańsze mieszkanie. To, niestety, również skończy się utratą wpłaconego już zadatku na mieszkanie, które miało być kupione za kredyt z dopłatą – podkreślał Sadowski.

fot. AlexanderStein, pixabay.com, CC0