Niepodległa Katalonia a nasze portfele

W poniedziałek 9 listopada Parlament Katalonii przyjął rezolucję w sprawie niepodległości. Czy oderwanie tego regionu od Hiszpanii wpłynie na gospodarkę europejską i jakie ma to znaczenie dla naszych portfeli?

Co właściwie stało się w poniedziałek? Regionalny parlament przyjął rezolucję w sprawie rozpoczęcia tworzenia własnego państwa i oderwania regionu od Hiszpanii. Zgodnie z rezolucją Katalonia ma ogłosić niepodległość za półtora roku, czyli w 2017 r. Oczywiście od rezolucji do faktycznej niepodległości daleka droga, zwłaszcza że rząd w Madrycie od razu zaczął podważać legalność podobnej uchwały. Jest to jednak logiczny krok, po tym jak przed rokiem w niewiążącym referendum ponad 80% głosujących opowiedziało się za niepodległością Katalonii, a we wrześniowych wyborach bezwzględną większość w lokalnym parlamencie uzyskały proniepodległościowe ugrupowania.

Po co im ta niepodległość?

Wielu Polaków nie zdaje sobie sprawy jak bardzo podzielonym krajem jest Hiszpania. Słyszeliśmy głównie o Baskach, a to ze względu na krwawą rewoltę ETA. Jednak w Hiszpanii występuję znacznie więcej narodowości.

No właśnie. Narodowości czy narodów? Jednym z głównych problemów podczas przyjmowania w 2006 r. Statutów Autonomii Katalonii stałą się właśnie ta kwestia. Ostatecznie Katalończycy zostali nazwani narodem w tym oficjalnym akcie prawnym.

W VIII w. cały Półwysep Iberyjski znalazł się pod panowaniem Arabów. Stopniowa rekonkwista trwała aż do 1492 r. W 1137 r. niepodległa wcześniej Katalonia zjednoczyła się z Królestwem Aragonii poprzez małżeństwo władców. W 1469 ten manewr powtórzono na większą skalę, gdy z małżeństwa Ferdynanda Aragońskiego i Izabeli Kastylijskiej wyłonił się zalążek współczesnej Hiszpanii powstałej ze zjednoczenia dwóch największych państw na Półwyspie Iberyjskim. Jednak Katalończykom nie w smak była władza w Madrycie i w XVII i XVIII wieku podejmowali zbrojne próby uzyskania niepodległości. Początek XX w. przyniósł im częściową autonomię, zlikwidowaną w 1939 r. przed rząd gen. Franco. Odzyskali ją po upadku rządów Franco, a w 2006 r. Statuty Autonomii przyznały jeszcze większy jej zakres.

Od początku XX w. Katalonia jest najbardziej uprzemysłowionym i jednym z najbogatszych regionów Hiszpanii. Obejmuje 6,3% powierzchni Hiszpanii, mieszka tam 16,2% ludności kraju, którzy produkują niespełna 18% PKB całego kraju.

Obecnie Katalonia posiada bardzo szeroki zakres autonomii w niemal wszystkich dziedzinach życia. Madryt odpowiada za politykę zagraniczną, obronność, sprawy związane z kontrolą graniczną, emigracją, terroryzmem oraz system sądowniczy i penitencjarny, choć region ma własną policję, która działa w przypadku przestępstw pospolitych.

Kataloński nacjonalizm jest bardzo widoczny w Barcelonie, którą miałem okazję odwiedzić w maju. Na każdym kroku widać flagi katalońskie. Także nad górującą nad miastem twierdzę na wzgórzu Montjuc powiewają barwy Katalonii, a nie Hiszpanii. Miejscowi bardzo źle reagują na wszelkie próby porozumienia w języku kastylijskim (czyli hiszpańskim), którym posługuje się moja żona i od razu przechodzili na angielski. Katalonia ma własny język, spokrewniony z hiszpańskim i francuskim, który na równi z kastylijskim ma status języka urzędowego. Co ciekawe, według badań Barcelona to najbardziej „hiszpańska” z gmin katalońskich.

Mimo tak wyraźnego dystansowania się od Hiszpanii, Katalończycy chcą faktycznej niepodległości. Jak zwykle w takich przypadkach uważają, że sami będą rządzić skuteczniej oraz zarzucają uboższym regionom Hiszpanii, że wykorzystują Katalonię fiskalnie.

Wątpliwości prawne i ekonomiczne

ONZ generalnie akceptuje secesje w sytuacji, gdy odrywa się region autonomiczny lub wchodzący w skład federacji, a decyzję muszą demokratycznie zaakceptować mieszkańcy regionu. Dlatego przed oderwaniem Czarnogóry Jugosławia została przekształcona w Serbię i Czarnogórę.

Pytanie co stanie się, jeśli zdecydowany sprzeciw wyrazi Madryt? Naturalnie secesja de facto zapewne mogłaby zostać przeprowadzona, bo Hiszpania raczej nie zdecyduje się w takiej sytuacji na interwencję siłową. Jednak efekty oderwania Katalonii przy zdecydowanym sprzeciwie Hiszpanii mogą okazać się opłakane.

Przede wszystkim w grę wchodzi przejęcie praw i zobowiązań. Czy nowe państwo będzie członkiem Unii Europejskiej, Strefy Schengen i NATO? Jeśli Hiszpania wyrazi zdecydowany sprzeciw, zapewne poprą ją inne kraje mające problemy z separatyzmami: Wielka Brytania, Francja czy Włochy. Katalonia będzie również potrzebowała waluty. Czy automatycznie stanie się członkiem strefy euro? Eurogrupa ma bolesne doświadczenia z przyjmowaniem członków nie spełniających kryteriów, więc czy będą chętni do przyjmowania nowego kraju bez znajomości jego polityki fiskalnej i budżetowej? I znów mamy tu kwestię postawy Madrytu.

Przy secesji Hiszpania na pewno będzie chciała, by Katalonia przejęła na siebie część hiszpańskiego długu publicznego. Pytanie czy „udział” wyliczać na podstawie procentu ludności, udziału w PKB czy jeszcze innych kryteriów.

Z długiem publicznym powiązana będzie kwestia majątku hiszpańskiego na terenie Katalonii. Chodzi tu o nieruchomości, w których mieszczą się instytucje rządu centralnego, a także infrastrukturę. Pytanie czy i w jaki sposób Madryt zgodzi się na przekazanie lub odkupienie tego majątku przez Katalonię?

W świetle tych wszystkich kwestii wątpliwe, by Katalonia zdecydowała się na secesję bez wcześniejszego porozumienia z Madrytem. Młode państwo katalońskie odizolowane od ruchu turystycznego ze Strefy Schengen, rynku zbytu Unii Europejskiej i posiadające własną, zapewne niestabilną walutę, nie ma szans na ekonomiczne przetrwanie.

Czy Katalonia wpłynie na nasze portfele?

Na dziś trudno snuć konkretne prognozy, bo wszystko zależy od rozstrzygnięcia wymienionych wyżej wątpliwości. Jeśli rozstanie przebiegnie w zgodzie i Katalonia oderwie się od Hiszpanii w sposób uporządkowany, to wstrząsy powinny być minimalne.

Nie można jednak wykluczyć pewnych wahań na rynku obligacji. Hiszpania należy do najbardziej zadłużonych krajów Europy, a bezrobocie, zwłaszcza wśród młodych, sięga rekordowych poziomów. Oderwanie od niej bogatej Katalonii może zachwiać wiarą inwestorów w zdolność tego kraju do obsługi zobowiązań, a rykoszetem może dostać euro. Niewątpliwie nadwątli to i tak słabą ostatnio gospodarkę Hiszpanii.

Znacznie gorzej, jeśli rozstanie przebiegnie w atmosferze konfliktu. To może odbić się na całej europejskiej gospodarce. Jednostronna secesja zapewne skończy się wzrostem awersji do ryzyka i ucieczce inwestorów od ryzykownych aktywów. Wówczas możemy spodziewać się spadków naszej giełdy i waluty, a także wzrostu wartości franka szwajcarskiego, korony norweskiej i amerykańskiego dolara, a także hossy na rynku złota.

Poważne wstrząsy są na szczęście mało prawdopodobne, na pewno jednak świat będzie z uwagą obserwował dalsze losy Katalonii.

P.S. A wyobrażacie sobie nową katalońską ligę piłki nożnej?

fot. pixabay.com