Jakich emerytur możemy się spodziewać?

Jakich emerytur możemy się spodziewać

Dokładne wyliczenie wysokości przyszłej emerytury jest niemożliwe. Zależy od całej masy różnych czynników, takich jak przyszłe zarobki, wzrost płac w gospodarce, wzrost PKB czy inflacja. Przewidywanie ich na rok naprzód jest ryzykowne, a co dopiero na 40 lat. Jednak poczynimy kilka uproszczonych założeń i spróbujemy określić, na jakie przybliżone emerytury mogą liczyć osoby dziś zaczynające pracę.

Czytaj także: Czy naprawdę na emeryturę musimy oszczędzać z państwem?

Polacy cierpią na emerytalną schizofrenię. Według badań CBOS-u, z października 2016 r., aż 84% ankietowanych popiera obniżenie wieku emerytalnego. No pewnie, kto by nie chciał wcześniej skończyć pracować? Tyle, że jednocześnie aż 60% osób nie zgadza się na obniżenie wieku emerytalnego, jeśli warunkiem miałyby być niższe emerytury. Problem polega na tym, że wobec coraz dłuższego życia naszych seniorów, obniżenie wieku emerytalnego można sfinansować tylko na dwa sposoby: obniżając świadczenia lub radykalnie podnosząc podatki, by zakopać rosnącą dziurę w ZUS.

Skąd bierze się emerytura

Wyliczenie wysokości świadczenia z części „państwowej”, czyli obejmującej ZUS i OFE, jest bardzo proste. Otóż sumuje się kwotę uzbieraną na wszystkich kontach i subkontach pracownika i dzieli przez liczbę miesięcy, którą przeżyje na emeryturze. Wynik to miesięczne świadczenie, które będzie wypłacane. A skąd ZUS wie, ile pożyje emeryt? Po prostu zna średnią przewidywaną długość życia dla osób w danym wieku, którą wylicza Główny Urząd Statystyczny. Uwaga, to nie jest to samo, co średnia długość życia w momencie urodzenia!

O ile ostatni element jest w miarę prosty, o tyle wyliczenie kwoty, która uzbiera się na kontach, nastręcza większe problemy. W naszych wyliczeniach posłużę się stanem prawnym na początek 2017 r., choć zapewne już niedługo zostanie radykalnie zmieniony (likwidacja resztek OFE), ale założenia kolejnego etapu reformowania systemu są znane w zbyt ogólnikowych zarysach, by oprzeć na nich wyliczenia. Zakładam również, że nie zmienią się obecne, stosunkowo korzystne dla emerytów, zasady waloryzacji.

Każdy, kto pracuje w Polsce na etacie lub prowadzi własną działalność gospodarczą, odprowadza składki emerytalne. Jaką część odprowadzamy my, jaką pracodawca, jest w tych wyliczeniach bez znaczenia. Ważne, że co miesiąc na konto ZUS trafia dokładnie 19,52% naszej pensji brutto, z uwzględnieniem wszystkich nagród, premii i dodatków. Dla przedsiębiorców jest to 19,52% z podstawy, która wynosi 60% ze średniej pensji brutto (tzw. duży ZUS).

Z tego:

  • 12,22% pensji brutto trafia na konto ZUS
  • 4,38% pensji brutto (dla osób posiadających konto w OFE) lub 7,3% pensji brutto (dla pozostałych) trafia na subkonto ZUS
  • 2,92% pensji brutto jest wpłacana do OFE, ale dotyczy to wyłącznie osób, które zadeklarowały, że chcą, by część ich składki trafiała do OFE

Uwaga! Odmienne zasady dotyczą rolników ubezpieczonych w KRUS, niektórych zawodów prawniczych oraz służb mundurowych. Nie mamy jednak miejsca, by skupiać się na wszystkich wyjątkach, więc policzymy tę najpowszechniejszą wersję.

Warto pamiętać, że zarówno konto, jak i subkonto ZUS są indywidualne, tzn. przypisane do konkretnego człowieka. Różni je sposób waloryzacji, czyli mówiąc prościej, oprocentowania środków.

Konto ZUS waloryzowane jest wskaźnikiem, na który składa się inflacja oraz wzrost sumy składek spływających do ZUS. Innymi słowy, jeśli w danym roku inflacja wyniosła 2%, a suma składek spływających do ZUS wzrosła o 1,5%, to środki na koncie zostają zwaloryzowane o 3,5%, analogicznie do oprocentowania na koncie oszczędnościowym. Jeśli wskaźnik przyjmuje wartości ujemne, środki nie są waloryzowane.

Z kolei subkonto w ZUS waloryzowane jest o średni wzrost gospodarczy z ostatnich pięciu lat, przy czym w przypadku ujemnego wyniku subkonto nie jest waloryzowane.

Składki w OFE są inwestowane na rynku kapitałowym i ich oprocentowanie zależy od wypracowanej stopy zwrotu oraz wysokości opłat, pobieranych przez dane towarzystwo.

Dodatkowo, na 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego, ZUS przestanie przekazywać składki do OFE, z kolei OFE będzie stopniowo wpłacał kwotę zebraną przez oszczędzającego na subkonto w ZUS. W efekcie emeryturę wypłacał będzie wyłącznie ZUS.

Pamiętajmy też, że środki na koncie i subkoncie ZUS są czysto wirtualne. Rzeczywiste pieniądze są na bieżąco wydawane na wypłatę emerytur.

Wyliczenia emerytury – założenia

  1. Liczymy w trzech wariantach: wariant pierwszy zakłada wiek emerytalny 65 lat dla mężczyzn, 60 dla kobiet (taki jak obecny). Wariant drugi zakłada wiek emerytalny 67 lat dla wszystkich (reforma PO, cofnięta przez rząd PiS). Wariant trzeci zakłada emeryturę w wieku 70 lat. Wyliczenia osobno dla kobiet i mężczyzn ze względu na różną długość życia obu płci.
  2. Ponieważ nie znamy średniej długości życia w przyszłości, posługuję się najnowszymi dostępnymi danymi dla grup wiekowych oraz prognozami na lata następne. Wg prognozy GUS, do 2050 r., średnia długość życia zwiększy się o 6% w przypadku kobiet oraz aż o 12% dla mężczyzn. Wg danych GUS, w 2015 r., przeciętna oczekiwana długość życia wynosiła (w miesiącach, zaokrąglam do pełnych miesięcy): kobiety 60 lat – 290 (307 w 2050 r.), kobiety 67 lat – 222 (235), kobiety 70 lat – 194 (206), mężczyźni 65 lat – 189 (212), mężczyźni 67 lat – 174 (195), mężczyźni 70 lat – 153 (171).
  3. Pomijamy inflację. To nieco zmniejsza precyzję, ale bardzo upraszcza obliczenia. Dlatego wszystkie podane kwoty odnoszą się do złotówek z 2017 r., choć ich wartość nominalna za 40 lat będzie zapewne znacznie wyższa. Tak więc „emerytura 2000 zł” oznacza „ równą wartości 2000 zł z 2017 r.”. Z kolei „waloryzacja 3%” oznacza „waloryzację 3% ponad inflację”.
  4. Średni wskaźnik waloryzacji środków na koncie ZUS przyjmujemy na poziomie inflacji, co oznacza, że w naszych wyliczeniach kwota nie jest waloryzowana, a jedynie chroniona przed inflacją (jej wartość się nie zmienia). Dlaczego? Według prognoz GUS, do 2050 r. liczba osób w wieku produkcyjnym (i to z uwzględnieniem migracji, więc np. napływu obywateli Ukrainy) spadnie w Polsce o 30%. Zatem nawet jeśli płace w tym czasie wzrosną realnie, czyli ponad inflację, o 30%, to i tak wskaźnik waloryzacji jedynie „zwróci” nam inflację.
  5. W ostatnich 10 latach, średni wzrost gospodarczy po odjęciu inflacji wynosił 1,67% rocznie. Dla uproszczenia zakładamy, że środki na OFE są oprocentowane tak samo. Co prawda OFE wypracowują nieco większy zysk, ale zakładam, że zostaną wkrótce zlikwidowane, a ponadto oszczędza w nich jedynie ok. 10% aktywnych zawodowo Polaków. 1,67% średniej stopy waloryzacji to założenie realne, ale ryzykowne. Wystarczy głębszy kryzys i stopa może być wręcz ujemna. Dla przykładu, w pokryzysowych latach 2009-2013, w niedalekiej Estonii średni wzrost PKB wyniósł niecałe 0,5% rocznie. W tym samym czasie średnia inflacja r/r dobijała tam do 3%. W takiej sytuacji realna wartość środków zgromadzonych na subkoncie będzie malała. Podobnie w przypadku bardzo wysokiej inflacji, której w perspektywie 40 lat nie można wykluczyć.
  6. Uśredniamy wynagrodzenia, a właściwie wysokość składek, dla całego życia. Jeśli bierzemy pod uwagę zarobki z dzisiejszą średnią pensją (4263 zł w ustawie budżetowej na 2017 r.) to zakładam, że średnie zarobki z całego życia wyniosą 4263 zł w złotówkach z 2017 r. (zgodnie z założeniem nr 3). Czasami będą wyższe, czasami niższe, ale średnio dają właśnie tyle. Pod uwagę bierzemy cztery poziomy wynagrodzenia: 2000 zł (płaca minimalna w 2000 r.), 2433 zł (podstawa wymiaru składek dla przedsiębiorców w 2017 r.), 4263 zł (średnia pensja wg ustawy budżetowej na 2017 r.) oraz 8526 zł (dwie średnie pensje).
  7. Nasi przykładowi emeryci odkładają od 25 roku życia, do końca kariery zawodowej. Mężczyznom odejmujemy dwa lata na przerwy w pracy spowodowane bezrobociem, pracą na czarno czy dorywczą pracą za granicą. Kobietom odejmujemy dodatkowe dwa lata (w sumie cztery) na dwa roczne urlopy wychowawcze.

Wyliczenia emerytury – wyniki

Podsumowanie

Tabele pokazują wartości bezwzględne, ale to, co jest najważniejsze, to stopa zastąpienia. Kobiety, przechodząc na emeryturę w wieku 60 lat, mogą liczyć na emeryturę w wysokości zaledwie ok. 1/4 swoich średnich zarobków przez całe życie! Warto jednak pamiętać, że istnieje coś takiego jak emerytura minimalna (na dziś 850 zł), dostępna dla wszystkich z odpowiednim stażem pracy. Jeśli ktoś odłożył mniej, budżet państwa dopłaca mu do emerytury minimalnej.

Pamiętajcie, że to stopa zastąpienia wyliczona w stosunku do średniej pensji z całego życia. Właściwa stopa zastąpienia, czyli stosunek wysokości emerytury do ostatniej pensji, będzie zapewne jeszcze niższa, bo większość pracujących zarabia mniej na początku kariery zawodowej, a więcej pod koniec.

Widać jednak wyraźnie, jak niedźwiedzią przysługę zrobił nam nowy rząd. Ucierpiały zwłaszcza kobiety. Każdy kolejny rok pracy znacząco podwyższa emeryturę, nie tylko dlatego, że odkładamy więcej, ale i dlatego, że na emeryturze będziemy żyli krócej, więc większa kwota rozkłada się na mniej „rat”. Jest to kluczowe zwłaszcza dla pań, które statystycznie żyją dłużej, pracują mniej i gorzej zarabiają od panów.

Jak zapewnia premier Beata Szydło, nowy wiek emerytalny to jedynie prawo, nie obowiązek, ale biorąc pod uwagę, że Polacy najchętniej przechodziliby na emerytury w wieku 50 lat, to wiele osób ucieknie z pracy przy pierwszej nadarzającej się okazji, skazując się na biedowanie do końca życia.

Jednak w pewnym momencie organizm na pewno powie „dość”. Nawet gdybyśmy pracowali do 70-tki, nie możemy liczyć na utrzymanie wcześniejszego poziomu życia. Jaka jest rada?

Photo by Foto Sushi on Unsplash