Program Rodzina 500 plus budzi duże kontrowersje, a zdania na jego temat są podzielone. Choć wielu ekspertów przestrzega przed negatywnymi konsekwencjami tak rozbuchanych świadczeń socjalnych, Polacy dokonali już wyboru. I wygląda na to, że przez najbliższe 4 lata program będzie kontynuowany. Można jednak wykorzystać tę sytuację dla dobrego celu – sfinansować dziecku zajęcia dodatkowe lub ulokować pieniądze na przyszłość (np. na wkład własny do zakupu mieszkania).

Zastanawiając się nad kryteriami doboru metody oszczędzania, braliśmy pod uwagę specyfikę 500+. Jest to stałe, comiesięczne świadczenie o stałej wysokości (500 zł, 1000 zł, 1500 zł… w zależności od ilości dzieci). W grę nie wchodzi więc duża, jednorazowa inwestycja (np. nieruchomość), a raczej coś, co pozwala odkładać stałą kwotę regularnie, co miesiąc.

Lokata bankowa

To najbardziej naturalny wybór. W pierwszej kolejności najczęściej wybieram właśnie bank. Ale nie zawsze jest to najlepszy pomysł. Zwłaszcza w dobie niskich stóp procentowych i inflacji. Obecnie oprocentowanie lokat bankowych jest bardzo niskie. Banki wprawdzie próbują kusić nas rozmaitymi promocjami, w których krzyczą do nas procenty (4%!!!), ale jeśli wczytamy się w regulamin, często dostrzeżemy, że te najlepsze oferty mają pewne niedogodne obostrzenia. Np. owszem – jest lokata na 4 proc., ale można z oferty skorzystać tylko raz. A więc nie będziemy mogli co miesiąc zakładać nowej lokaty na nowe 500 czy 1000 złotych.

Przeciętne oprocentowanie lokat, z których możemy korzystać dowolną ilość razy waha się w przedziale 1-2,25% (minus podatek Belki!), przy inflacji, która we wrześniu wyniosła 2,6%.

Obligacje skarbowe

W przypadku obligacji skarbowych najbardziej atrakcyjne wydają się te, które indeksowane są inflacją: 4-letnie i 10-letnie. Dodatkowo w ofercie pojawiły się obligacje rodzinne 6-letnie i 1-letnie, które powstały z myślą o beneficjentach 500+.

Oprocentowanie obligacji rodzinnych 6-letnich wynosi 2,8 proc. w pierwszym roku i 1,75 proc. + inflacja w każdym  kolejnym. W przypadku obligacji 12-letnich jest to 3,2 proc. w pierwszym roku i 2 proc. + inflacja w każdym kolejnym. W obu przypadkach mamy także roczną kapitalizację odsetek, co oznacza, że działa tutaj procent składany.

Choć rozwiązanie to wydaje się bardzo dobre, posiada co najmniej dwa minusy:

Po pierwsze: zamrażamy pieniądze na określony czas, w dodatku są one podzielone na partie, które będziemy później odzyskiwać również partiami (co miesiąc). Oznacza to, że ostatnie 500+ wpłacone miesiąc przed ostatnimi urodzinami, zostanie wypłacone 6 lub 12 lat później. Tymczasem w międzyczasie może pojawić się okazja na zakup mieszkania.

Po drugie: zakup obligacji skarbowych nie jest pozbawiony ryzyka, zwłaszcza w dobie rozbuchanych wydatków socjalnych ze strony państwa.

Akcje

Polski rynek kapitałowy od 2008 roku boryka się z pewnym marazmem. Nie oglądamy ani spektakularnych wzrostów, ani też dużych spadków, które mogłyby być okazją zakupową. Można powiedzieć, że jest „tak sobie, ale przynajmniej stabilnie”. Mogłoby to zachęcić kogoś do lokowania pieniędzy na GPW, co miałoby taki plus, że później możemy spieniężyć wszystko jednorazowo, w tym samym momencie. Ale praktycznie nie ma gwarancji wypracowania zysków większych, niż na lokacie (choć oczywiście może zdarzyć się cud).

Jasną stroną rynku akcyjnego są spółki dywidendowe. Dzięki dywidendom możemy dokupywać nowych akcji, powiększając tym samym zainwestowany kapitał, a co za tym idzie – kwoty dywidend.

Inwestowanie w akcje wymaga także stałej obecności „na parkiecie”, trzymania ręki na pulsie i ogólnie aktywnego zarządzania swoimi papierami. W razie krachu możemy stracić.

Fundusze inwestycyjne

Fundusze Inwestycyjne mają niektóre zalety akcji – możemy dokonać regularnych wpłat, a potem możemy wszystko jednorazowo wypłacić. Wprawdzie nie ma w tym wypadku dywidendy, jednak polskie TFI umożliwiają ekspozycję na inne, światowe rynki.

Inwestowanie w fundusze wiąże się z koniecznością ponoszenia pewnych opłat i prowizji, jednak – w teorii – otrzymujemy w zamian aktywne zarządzanie funduszem (inna sprawa, że badania wykazują, że fundusze zarządzane przez ludzi osiągają często gorsze wyniki, niż fundusze zarządzane przez maszyny – tzw. ETF-y).

Złoto fizyczne

Cena złota w ciągu ostatniego roku wzrosła o ok. 26 proc., deklasując wszystkie inne aktywa. No, może z wyjątkiem bitcoina z okresu bańki spekulacyjnej końca 2017 roku. To prawda, że złoto nie drożeje zawsze, co znaczy, że nie zawsze możemy na nim zarobić 26 proc. rocznie. Co więcej – złoto potrafi także stanieć. Przeważnie jednak doskonale chroni kapitał przed inflacją.

Złoto posiada zalety funduszy i akcji: możemy kupić je kiedy chcemy i ile chcemy. Możemy także sprzedać je kiedy chcemy, w dowolnej ilości.

Posiada także zalety lokat i obligacji: właściwie nie wymaga od nas specjalistycznej wiedzy i aktywnego zarządzania. W przeciwieństwie do akcji, złoto nie zbankrutuje. Jeśli nawet jego kurs spadnie poniżej kosztu wydobycia, podaż zostanie ograniczona, windując cenę z powrotem powyżej kosztu wydobycia. Natomiast koszt wydobycia stale rośnie.

Złoto ma także jedną zaletę, której nie ma żaden z powyższych instrumentów: jest fizyczne. Nie jest cyfrowym zapisem. To sprawia, że jest całkowicie niepodatne np. na ataki hakerskie, awarie sieci energetycznych czy internetu.

Produkty, które można kupić za 500 zł

Sztabka złota 1 gram

Sztabka złota 1 gram

Sztabka złota 2 gramy

Sztabka złota 2 gramy

Photo by Ben Wicks on Unsplash