Skradziono Ethereum za ok. 33 mln dolarów

Ethereum to druga, po Bitcoinie, najpopularniejsza kryptowaluta na świecie. Głównie przez wzgląd na sporą dynamikę wzrostu, która wraz z ciągle jeszcze stosunkowo niską barierą wejścia (ok. 230 dolarów za jednostkę), wydaje się bardzo kusząca. Problem w tym, że dwa dni temu wykradziono 33 (według różnych źródeł od 30 do 34) miliony dolarów w Ethereum. I nie była to pierwsza taka kradzież

Nowoczesne technologie fascynują i kuszą. Fakt, że można „wydobywać” jakieś pieniądze za pomocą domowego komputera, pobudza wyobraźnię tradycyjnych inwestorów. Oczywiście to „wydobywanie” nie jest szczególnie efektywne, gdy dysponujemy standardowym komputerem, więc kwitnie także rynek handlu kryptowalutami, a w niektórych miejscach można już nawet płacić Bitcoinami.

Kryptowaluty nie są jednak pozbawione wad, takich jak chociażby kwestie bezpieczeństwa, co dobrze obrazuje atak hackerski sprzed dwóch dni, kiedy to ukradziono 153 000 jednostek Ethereum, wartych 33 miliony dolarów, korzystając z luki w kliencie Parity.

Twórcy Ethereum oraz Parity zareagowali błyskawicznie, zaś hakerzy z White Hat Group, wydobyli z narażonych na ataki kont ponad 377 tys. jednostek Ethereum, by zapobiec dalszym kradzieżom. Jednostki te mają zostać zwrócone, po zażegnaniu bezpieczeństwa. Jest to jednak dosyć kuriozalne, że przed kradzieżą kryptomonet ratują użytkowników inni hakerzy – wykradając ją.

Ethereum miało wcześniej kilka podobnych przygód. Raptem kilka dni temu skradziono Ethereum o wartości 10 milionów USD, zaś w jednym z najbardziej spektakularnych ataków, hakerzy ukradli coiny o wartości 50 milionów USD.

O stabilności kryptowaluty nie świadczy także wydarzenie, które miało miejsce w czerwcu tego roku. W Internecie pojawił się fake news, informujący o śmierci twórcy Ethereum – Vitalika Buterina. Waluta zareagowała dość sporym, jednodniowym załamaniem, i powróciła do pierwotnej ceny dopiero po zdementowaniu pogłosek o śmierci Buterina (zresztą przez niego samego, na Twitterze).

Kryptowaluty wydają się być nowym eldorado, ale warto pamiętać, że są także nowym Dzikim Zachodem, w którym zasady – jak na razie – są dosyć umowne. Ze względu na swoje zalety, ukochali je hakerzy (w ostatnich atakach ransomware żądali okupu w Bitcoinach), czemu zresztą trudno się dziwić – jest to pieniądz bez pana, pozbawiony kontroli. Choć ci, którzy weszli w Bitcoiny kilka lat temu, pewnie zarobili na nich całkiem sporo, zgodnie z jednym z podstawowych praw inwestowania – ryzykują także wiele.

fot. tookapic, pixabay.com, CC0