Emerytura nie musi oznaczać biedy

Emerytury. Choć wielu z nas problem dotyczyć będzie za jakiś czas, coraz częściej zagadnienie pojawia się w naszych planach, świadomości, zaczyna się wkradać w beztroskie życie. No właśnie – często to właśnie troska jest pierwszym, co przychodzi nam do głowy w odniesieniu do przyszłej emerytury. Dlaczego tak się dzieje?

Na początku zawsze najłatwiej znaleźć winnego. I to najlepiej z dala od siebie. Na pierwszy strzał idzie zwykle nieudolność emerytalnego systemu w Polsce – choć akurat w tym przypadku trudno oceniać go w jakikolwiek inny sposób. Jak jest naprawdę – każdy widzi. Niestety wielu z nas nie do końca zdaje sobie sprawę, co taki stan rzeczy oznacza i z jakimi wiąże się konsekwencjami.

Czytaj także: Czy naprawdę na emeryturę musimy oszczędzać z państwem?

Jakoś to będzie

Prawdziwe problemy w kontekście emerytalnym dopiero przed nami, a im więcej czasu pozostaje nam do emerytury, tym w gorszej sytuacji jesteśmy. Niestety z poziomem odpowiedzialności i świadomości jest podobnie. Im jesteśmy młodsi, tym mniej przejmujemy się tym, co będzie w przyszłości. “Jakoś to przecież będzie” – wciąż jest życiową maksymą wielu Polaków. A to droga donikąd.

Jeśli już brak nam pomysłów, jak na system emerytalny moglibyśmy ponarzekać, pojawia się kolejny problem – “za mało zarabiam – nie mam z czego odkładać”. To prawda, że taki realny problem dotyka mniej więcej około 40% naszych rodaków (dane z 2016 roku – GUS/Instytut Pracy i Spraw Socjalnych). Co jednak z resztą? Czy jest naprawdę aż tak źle, żebyśmy z domowego budżetu nie potrafili wysupłać kilkuset złotych, które pozwoliłoby nam żyć godnie w przyszłości?

Oczywiście argumentów, żeby czegoś nie robić, zawsze znajdzie się mnóstwo. Tak jest najłatwiej. Wszystko jednak bierze się niekoniecznie ze zwykłej ludzkiej niechęci, a z braku świadomości, co z kolei jest efektem rażących braków w finansowej edukacji.

Niestety sami Polacy przyznają, że ich ekonomiczna wiedza jest na średnim lub niskim poziomie. Według przeprowadzonego w 2015 roku badania: “Stan wiedzy i świadomości ekonomicznej Polaków 2015” tylko 4% ankietowanych wskazało, że wie o ekonomii sporo. 43% oceniło ten stan jako średni, a 39 jako mały. Jeśli dodać do tego warunki, jaki tworzy nam w tych kwestiach państwo poprzez kompletnie nie uczący finansów i ekonomii system edukacji we wczesnych jego fazach, nie mamy prawa jako społeczeństwo rozumieć finansowych zależności już nie tylko samego systemu emerytalnego, ale i globalnych procesów gospodarczych, które przecież bezpośrednio wpływają na to, czy i w jakiej wysokości będziemy mieć emerytury w przyszłości.

Stopa zastąpienia

Wróćmy jeszcze na chwilę do pewnej maksymy, zgodnie z którą wciąż wielu Polaków żyje – “jakoś to będzie”. Nie, niestety nie do końca chodzi o interpretację słynnej sentencji “carpe diem”. Kluczowym słowem jest tutaj “jakoś” (nie mylić z jakością!). Często dzieje się tak, że tkwi to w naszej podświadomości, a my każdego dnia się w tym stanie podtrzymujemy. Nie spieszno nam do podjęcia decyzji o wzięciu sprawy w swoje ręce – wychodzimy z założenia, że to jeszcze nie ten moment, że w przyszłości będzie lepiej (będę więcej zarabiał, więc stać mnie będzie na podejmowanie konkretnych działań). Poza tym, to właściwie nie do końca wiemy, jak do całego procesu się w ogóle zabrać.

A do tego nie są potrzebne skomplikowane wyliczenia matematyczne i opracowywanie zaawansowanych algorytmów. Wystarczy rzut oka na analizy i wyliczenia dotyczące stopy zastąpienia, czyli tego, ile będzie wynosić nasza przyszła emerytura w stosunku do tego, ile dziś zarabiamy.

Wskaźnik ten niemal we wszystkich materiałach wynosi maksymalnie 30 procent. Czyli jeśli ktoś dziś zarabia 3000 złotych, wysokość jego przyszłych świadczeń emerytalnych wyniesie około 900 złotych. O ile dobrze pójdzie…

Permanentne narzekanie na państwowy system emerytalny jest drogą donikąd. Nasz wpływ na ten obszar jest znikomy – pracując, zasilamy jedynie w minimalnym stopniu skarbiec bez dna, z którego na bieżąco opłacane są aktualnie wypłacane emerytury.

Sugerujemy wybranie innej drogi. Przyjęcie takiej strategii, na którą będziemy mieć wpływ w możliwie największym stopniu. Czyli wzięcia sprawy we własne ręce, wybiegnięciu w przyszłość i zastanowieniu się, co zrobić, żeby emerytura była rzeczywiście piękną jesienią życia wzorem z niemieckim folderów promujących oszczędzanie na emeryturę, a nie walką o przetrwanie.

Rozpoczynamy cykl

Tym tekstem rozpoczynamy cykl, a w praktyce dwa, które być może części z Państwa pomogą w procesie podejmowania decyzji, przygotowywaniu strategii czy znalezieniu rozwiązania. Pierwszy z nich dotyczyć będzie właśnie emerytur – niestabilności systemu, alternatywy, przeglądu dostępnych rozwiązań, które przynajmniej w części nie tyle zastąpią ZUS, co w możliwie największym stopniu pozwolą uzupełnić pewne w przyszłości braki.

Drugi cykl dotyczyć będzie edukacji finansowej. Im więcej wiemy, tym lepszą, bardziej świadomą i odważniejszą decyzję jesteśmy w stanie podjąć. Wszyscy cały czas się uczymy. Tym bardziej, że świat zmienia się bardzo dynamicznie. Chodzi zatem o to, żeby ta nauka – w przypadku emerytur – prowadziła nas do jasno określonego celu. Jakiego? O tym w kolejnym materiale.

fot. Skitterphoto, pixabay.com, CC0