Dziesięć lat inwestycji. Gdzie można było zyskać najwięcej?

Około 40 procent można było bardzo bezpiecznie zarobić na lokatach bankowych w ciągu ostatnich dzinesięciu lat. Pomimo sporych wahań na rynkach finansowych dobrą inwestycją okazały się akcje i przede wszystkim złoto.

Jeżeli dziesięć lat temu ulokowałeś 10 tysięcy złotych w złocie, to do 2015 roku twój kapitał urósł już do około 25 tysięcy złotych – wynika z analizy portalu rynekzłota24.pl. Kto chciał inwestować bezpiecznie, z pewnością może być zadowolony z zysków, które przyniosły mu obligacje Skarbu Państwa. A to dlatego, że z 10 tysięcy złotych po okresie dziesięciu lat zrobiło się prawie 16 tysięcy złotych, i to już po odliczeniu należnego „podatku Belki”.

Czytaj także: 5 sposobów, jak uniknąć podatku Belki

Poniżej prezentujemy zestawienie podstawowych instrumentów finansowych, w których można było ulokować środki dziesięć lat temu oraz zysków, jakie przyniosły.

Źródło: Obliczenia własne. *Dane za okres 2005-2015, na podstawie danych NBP, Analizy Online, Ministerstwo Finansów, money.pl. Obliczenia we wszystkich przypadkach poza złotem uwzględniają potrącenie 19-procent „podatku Belki”. Gdyby w przypadku złota został on odliczony, to wówczas suma zgromadzonych środków po zakończeniu inwestycji wyniosłaby 22.150 złotych, a więc wciąż najwięcej wśród wszystkich opisanych instrumentów finansowych.

Chociaż niektóre zyski robią wrażenie, a inne można uznać za dość przeciętne, to należy pamiętać, że każda forma inwestycji rządzi się swoimi prawami i ma określony poziom ryzyka.

Jedna z podstawowych zasad inwestowania mówi, że im ryzyko jest wyższe, tym bezpieczniej jest inwestować długoterminowo. Lub – jak zwykł mawiać o inwestycjach w akcje Warren Buffett – najlepiej kupować je z myślą, że na drugi dzień giełda zostanie zamknięta na dziesięć lat.

1. Złoto – pewna inwestycja na trudne czasy

To prawda, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat kurs złota na giełdach podlegał sporym wahaniom. Nie zmienia to jednak faktu, że przez cały czas ten metal cieszył się sporym powodzeniem wśród inwestorów. Doprowadziło to do sytuacji, w której pomimo spadków od najwyższego poziomu z 2012 roku, osoby – które zainwestowały w złoto dziesięć lat temu – wciąż liczą zyski rzędu 150 procent.

Ostatnie lata potwierdziły regułę, że złoto jest dobrą inwestycją na czas rynkowej niepewności. Co więcej, nic nie wskazuje na to, by popyt na ten kruszec miał spadać.

Generalnie w złoto można inwestować na dwa sposoby: albo kupując w postaci fizycznej, albo lokując środki w instrumentach finansowych opartych na złocie. Co bardzo ważne z punktu widzenia inwestora, w inwestycja w złoto w postaci fizycznej (np. sztabek), a potem realizacja zysków, pozwalają uniknąć „podatku Belki”. Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku tzw. certyfikatów inwestycyjnych, których sprzedaż wiąże się z koniecznością odprowadzenia „podatku Belki”.

Czytaj także: Czy rynek inwestycyjny przekona do siebie millenialsów?

2. Fundusze inwestycyjne – nawet 107 procent zysku. Ale było ryzyko

W ostatnich latach fundusze inwestycyjne stały się prawdziwym hitem wśród drobnych inwestorów w Polsce. Według informacji firmy Analizy Online, badającej rynek funduszy, w końcu czerwca 2015 roku jednostki funduszy miały ponad 2 miliony Polaków.

Inwestorzy mają obecnie bardzo duże możliwości lokowania pieniędzy: od bardziej ryzykownych funduszy akcji, przez przeróżne fundusze mieszane z akcji i obligacji, po bardzo bezpieczne fundusze gotówkowe. Wszystko zależy od ich podejścia do ryzyka i tego, kiedy będą potrzebować swoich środków z powrotem. Dlatego też zwykle fundusze akcji nie są polecane osobom, które zamierzają zakończyć swoje inwestycje po okresie krótszym niż pięć lat.

Zestawienie zysków z różnych inwestycji po dziesięciu latach potwierdza tę zasadę. W tym okresie byliśmy świadkami ogromnych zawirowań na rynkach finansowych, na czele z potężnym kryzysem w latach 2008-2009. To powodowało spore wahania wartości jednostek funduszy akcji. Ale i tak w 2015 roku krajowe fundusze akcji mogą pochwalić się tym, że w ciągu dziesięciu lat zarobiły średnio około 107 procent. Inwestor, który zachował zimną krew, po odliczeniu 19 procent „podatku Belki” prawie podwoił więc wartość swojego kapitału.

Pozostałe z podstawowych rodzajów funduszy inwestycyjnych w ciągu dziesięciu lat dały już zarobić mniej: stabilnego wzrostu (około 70 procent), dłużne (około 70 procent), gotówkowe (około 50 procent). Warto jednak pamiętać o tym, że nie każdy ma silne nerwy i podczas gdy posiadacze jednostek funduszy akcji niekiedy w panice wyprzedawali swoje fundusze ze stratą, to pozostali mogli być nieco spokojniejsi.

Czytaj także: GetBack – oszustwo czy biznesowy niewypał?

3. Obligacje Skarbu Państwa – sposób na bezpieczne 70 procent

Ciekawą propozycją dla inwestorów szukających „bezpiecznego portu” dla swoich oszczędności okazały się obligacje emitowane przez polski rząd. Tego typu oferta to niezłe rozwiązanie dla osób, które chcą bardzo bezpiecznie ulokować część swoich pieniędzy na emeryturę.

Na początku 2005 roku można było kupić obligacje Skarbu Państwa na okres dziesięciu lat, czyli tzw. „dziesięciolatki”. Środki z nich wróciły do inwestorów w styczniu 2015 roku. Ponieważ głównym zadaniem obligacji jest ochrona pieniędzy przed utratą realnej wartości, a więc przed inflacją, Skarb Państwa oferował oprocentowanie zmienne. Było ono liczone w ten sposób, że co roku do średniego poziomu inflacji dorzucano 3 punkty procentowe marży i na tej podstawie wyliczano zysk. Był on co roku dopisywany do stanu rachunku posiadacza obligacji.

W rezultacie po dziesięciu latach okazało się, że wartość środków zgromadzonych w obligacjach Skarbu Państwa powiększyła się o ponad 70 procent. Oznacza to, że z zainwestowanych 10 tysięcy złotych do klienta do odliczeniu „podatku Belki” wróciło prawie 16 tysięcy złotych.

4. Akcje na warszawskiej giełdzie – kup, zapomnij, zyskaj ponad 800 procent

Dziesięć lat na giełdzie to okres bardzo wyraźnych wahań, nerwów i zapewne sporych strat dla części inwestorów. Wszystko zależało bowiem od doświadczenia, akceptowanego poziomu ryzyka, ale z pewnością też od szczęścia i umiejętności znajdywania najlepszych momentów na kupno i sprzedaż akcji.

Dla potrzeb tej analizy przyjęliśmy, że w ciągu dziesięciu lat akcje dały 70 procent zysku. O tyle bowiem w okresie 2005-2015 wzrosła wartość głównego indeksu warszawskiej giełdy, czyli WIG. Po odliczeniu zysku z zainwestowanych 10 tysięcy złotych, otrzymujemy więc kwotę porównywalną z tym, co zarobili posiadacze obligacji Skarbu Państwa.

Oni jednak z założenia nie mieli szans na poważne zyski. A takie na giełdzie też się pojawiły. Weźmy spółkę LPP, właściciela znanych marek odzieżowych, m.in. Reserved. Załóżmy, że w sierpniu 2005 roku inwestor kupił 12 jej akcji za niecałe 10 tysięcy złotych. Już wówczas jedna akcja LPP była bowiem wyceniana na ponad 780 złotych. Kto nie uznał wówczas, że akcje są już „za drogie”, kupił i zapomniał o nich na dziesięć lat, dziś ma portfel akcji LPP wart około 90 tysięcy złotych. Akcje firmy odzieżowej podrożały bowiem w tym czasie o ponad 850 procent.

5. Lokata bankowa – sposób na bezpieczne 40 procent

Bezpieczna forma ulokowania środków dla osób, którym nie zależy na wysokich zyskach, a na tym, by w razie czego depozyt można było zerwać bez wielkiej straty. Oprocentowanie lokat jest zależne od poziomu stóp procentowych w Polsce. Gdy np. w 2009 roku były one wysokie, to banki oferowały średnie oprocentowanie nawet na poziomie 6 procent w skali roku. Potem wraz z cięciami stóp, zyski były niższe.

Dla potrzeb zestawienia przyjęliśmy, że w styczniu 2005 roku klient ulokował 10 tysięcy złotych na 12-miesięcznej lokacie, oprocentowanej na 5,20 procent. To średnia wartość z tamtego okresu, podawana przez Narodowy Bank Polski. Potem co roku klient zamykał lokatę, płacił „podatek Belki” i nie wypłacając zysku całą sumę znów deponował w banku na kolejny rok. Wraz z cięciami stóp procentowych w Polsce oprocentowanie lokat co prawda spadało, ale i tak po dziesięciu latach bez żadnego stresu klient wypracował prawie 4 tysiące złotych zysku i wypłacił z banku w sumie niecałe 14 tysięcy złotych.

Fot. Pixabay.com