5 zasad zarządzającego domowym budżetem

Na temat prowadzenia i zarządzania domowym budżetem powstało już mnóstwo książek, poradników i artykułów. Temat jednak wciąż nie został wyczerpany. I tak pewnie nie stanie się nigdy. Wszystko przez to, że otaczająca nas rzeczywistość cały czas dynamicznie się zmienia.

Aby jednak nie być tych zmian jedynie obserwatorem i nie „obrywać” rykoszetem wbrew naszym indywidualnym założeniom, absolutnie niezbędna jest nasza aktywna na tym polu działalność. Oznacza to nie tylko myślenie o tym, co będzie „kiedyś”. Chodzi też o krytyczne analizowanie rzeczywistości, naszych możliwości, wyznaczanie celów oraz ich konsekwentną realizację. Ale i to może nie wystarczyć na trudnej i wyboistej drodze do osiągnięcia finansowego bezpieczeństwa. Bo o finansową wolność, rozumianą jako generujący pasywny przychód i spełniający nasze podstawowe potrzeby i zachcianki system, jest niestety o wiele trudniej.

Gdzie zatem szukać nowych rozwiązań i jakie podejmować działania, które pozwolą nam przynajmniej w części zoptymalizować domowy budżet, ograniczając tym samym możliwość tego, że niemile zaskoczy nas rzeczywistość? Poniżej kilka wskazówek, których realizacja z pewnością nam w tym pomoże.

1. Analizuj źródła przychodów oraz ich stabilność

Pracujemy, pobieramy świadczenia, czerpiemy zyski z inwestycji czy prowadzonego biznesu. Dziś jest nam pewnie całkiem nieźle, biorąc pod uwagę gospodarczą sytuację naszego kraju. Pamiętajmy jednak, że stan ten zmienić się może w oka mgnieniu.

Pamięć bywa ulotna. A nie trzeba sięgać w odległą historię, żeby przypomnieć sobie, jakie spustoszenie poczynił kryzys finansowy, który spadł na nas jak grom z jasnego nieba niemal dekadę temu.

Akurat w Polsce odczuli go przede wszystkim inwestorzy – mocno oberwało się giełdzie, ze zdwojoną siłą kryzys uderzył w rynek funduszy inwestycyjnych. Czy dziś tam lokujemy swoje oszczędności? Wielu z nas tak. Gramy na giełdzie, która ma się teraz też całkiem przyzwoicie? Oczywiście.

Wróćmy jednak do innych niż inwestycje źródeł przychodu. Czy zadajemy sobie trud wybiegnięcia w przyszłość i zaprojektowania tego, jak może wygląda przyszłość aktualnie wykonywanego zawodu czy branży, w której pracujemy?

Dobre czasy i sprzyjająca koniunktura mają jedną, bardzo negatywną cechę – rozleniwiają nas. Nie jednak w kontekście pracy czy pełni życia, a właśnie w krytycznym analizowaniu i postrzeganiu rzeczywistości, które odmienić się może błyskawicznie.

2. Unikaj przyzwyczajeń

Zjawisko często spotykane właśnie w czasach sprzyjającej koniunktury. Przyzwyczajamy się, że jest dobrze. Jeśli jeszcze jesteśmy beneficjentami programu 500+, tym paradoksalnie trudniejsza nasza sytuacja. Środki regularnie wpływają na nasze konto. Jeśli jeszcze w całości je odkładamy – pół biedy, bo jak się skończą (a skończą się na pewno i to nie ze względu osiągnięcia przez nasze pociechy pełnoletności), to po prostu przestaniemy odkładać. Gorzej, jeśli w całości takie środki konsumujemy, wyrabiając tym samym nie do końca dobre nawyki.

Podobnie jest z przyzwyczajeniami, z których do końca nie zdajemy sobie nawet sprawy – stabilnych cen, rekordowo niskich stóp procentowych (oj, jak dziś smakują kredyty) czy spadającego bezrobocia. Oczywiście nie chodzi o to, żeby nie czerpać korzyści z tego, co daje nam otoczenie i aktualnie panujące warunki. Czerpmy ile się da. Nie zapominajmy jednak, że cykli koniunkturalnych uniknąć nie jesteśmy w stanie, a irracjonalna w wielu obszarach hossa, prędzej czy później ustąpi miejsca bessie.

3. Ubezpieczaj się

Trudno o jednoznaczny stosunek do ubezpieczeń. Na niektóre z nich jesteśmy skazani (np. komunikacyjne), ale często jest tak, że ze względu na specyfikę produktu oraz nasze podejście do ryzyka, z ubezpieczeń (np. na życie) po prostu nie korzystamy wcale. Co mają one jednak wspólnego z zarządzaniem domowym budżetem? Wbrew pozorom bardzo wiele.

Otóż wszystko rozpocząć powinniśmy od ustalenia tego, kto w praktyce zarządzającym jest i który z członków rodziny w największym stopniu odpowiada za wpływy do tegoż budżetu.

Biorąc pod uwagę polskie gospodarstwa domowe, całe szczęście coraz częściej mamy do czynienia z sytuacją, w której to kobieta zarabia więcej lub waga odpowiedzialności za wpływy rozkłada się mniej więcej po połowie. I właśnie to powinno być punktem wyjścia do podjęcia decyzji o ewentualnym zakupie ubezpieczenia na życie.

Jeśli jeden z członków rodziny odpowiada za 60-70 proc. wpływów, ubezpieczenie jego na życie wydaje się być niezbędne. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta – jeśli tej osoby nagle zabraknie, wyschną tym samym generowane przez nią dochody. Oczywiście nie chodzi o malowanie diabła na ścianie. Jednak żyjemy w czasach dość nieprzewidywalnych, w których i wypadki niestety chodzą po ludziach.

Jeśli jednak wpływy do budżetu rozłożone są mniej więcej po połowie, w tym przypadku musimy już indywidualnie pewne rzeczy przeliczyć sami i podjąć decyzję o ewentualnym ubezpieczeniu się.

Jaki produkt wybrać? W tym przypadku najlepszym rozwiązaniem będzie “czyste” ubezpieczenie na życie. W dzisiejszych warunkach nie jest to koszt, który zrujnuje nasz domowy budżet, a będzie to doskonały element zabezpieczenia dla całej rodziny.

4. Unikaj produktów i narzędzi, których nie rozumiesz

Zyski ze strukturyzowanych funduszy inwestycyjnych, pokaźne sumy z dywidendy, błyskawiczny zarobek na zmianie wartości bitcoinów… Wystarczy poczytać nieco w internecie, żeby przekonać się, jak bardzo takie rzeczy kuszą. Ale czy aby na pewno wiemy, o co dokładnie chodzi? Znamy się na tym i wiemy, jak poszczególne narzędzia i mechanizmy funkcjonują? Niekoniecznie. A to właśnie niewiedza jest często pierwszą i największą przeszkodą w inwestowaniu czy lokowaniu środków, nie wspominając o negatywnych konsekwencjach, które związane są niemal z każdym produktem finansowym.

Nie znaczy to, że nie powinniśmy korzystać z bardziej skomplikowanych rozwiązań wcale. Pamiętajmy jednak, że im więcej będziemy na ich temat wiedzieć, tym mniejsze będzie nasze zaskoczenie, jeśli coś pójdzie nie tak.

Jeśli jednak nie rozumiemy, dlaczego wartość bitcoinów rośnie, dlaczego zarządzający funduszami pobierają od nas określone opłaty, albo dlaczego wartości niektórych walorów dynamicznie się zmieniają, trzymajmy się od tych rozwiązań jak najdalej.

Odpowiedzialność zarządzającego domowym budżetem oznacza przede wszystkim stabilność i przewidywalność. Jeśli nie jesteśmy zatem ekspertem od finansów, a w pełni odpowiadamy za to, czy nasza rodzina ma za co żyć, nie silmy się na lokowanie pieniędzy w produkty, których nie rozumiemy, oraz których zachowań nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

5. Myślenie to zdecydowanie za mało. Działaj!

„Czas pomyśleć o tym, dlaczego my tak dużo wydajemy? Przecież tyle zarabiamy, a nie mamy żadnych oszczędności” – często pada tak postawione pytanie na wielu rodzinnych naradach. Pamiętajmy jednak, że samo myślenie absolutnie nie wystarczy. Oczywiście od niego wszystko się zaczyna. Ale to późniejsze działania i przede wszystkim konsekwencja będą kluczowych czynnikiem sukcesu, a w razie ich braku, główną przyczyną porażki.

Myślenie – plan – realizacja. Inaczej nie sposób prowadzić i zarządzać domowym budżetem. Tym bardziej, jeśli jeszcze w jego ramach chcemy stworzyć plan gromadzenia oszczędności z myślą o bliższej czy dalszej przyszłości. Jeśli chcemy oszczędzać, musimy mniej wydawać – nie ma rady. Jednak samo myślenie, że należy to robić, to zdecydowanie za mało, aby odłożyć choć złotówkę.

fot. frycyk01, pixabay.com, CC0