Co decyduje o skutecznym inwestowaniu?

O procesie inwestowania, zasadach i priorytetach pomnażania kapitału napisano już niemal wszystko. Ale wciąż wielu z nas nie potrafi zarobić, albo co gorsze, odłożyć określonej kwoty. Gdzie zatem popełniamy błąd?

Odejdźmy na chwilę od tego, jakie narzędzia najlepiej służą pomnażaniu bądź okładaniu kapitału. Tutaj będzie przecież tyle zdań i opinii, co biorących udział w dyskusji osób. Każdy będzie przekonywał do swojej racji, co w przypadku akcji, obligacji, surowców czy walut jest zupełnie uzasadnione. Jednak aby zrozumieć zasady skutecznego inwestowania powinniśmy baczniej przyjrzeć się dwóm kluczowym zagadnieniom – horyzontu czasowego i emocji.

To właśnie w tych określeniach leży klucz do sukcesu w odpowiednim podejściu do pieniądza i inwestycyjnych walorów. Jeśli znajdziemy pomiędzy nimi równowagę, jeśli staną się one rzeczywistymi fundamentami naszego działania, osiągniemy sukces. I to niezależnie od tego, czy jesteśmy giełdowym graczem, czy osobą regularnie odkładającą pieniądze na bankowej lokacie.

Czas. Decydujący czynnik zarówno dla traderów, jak i osób inwestujących w innej formie. Chcąc odnieść się do konkretnego przykładu, weźmy pod lupę przeciętnego inwestora, który szuka dobrych okazji aby zarobić nieco więcej, niż gwarantują bankowe depozyty. Mamy zatem w miarę zorientowanego na rynkach finansowych przedstawiciela klasy średniej, który zainteresował się rynkiem złota.

Warto w tym momencie zapoznać się nieco z zasadami Warren Buffeta, które sprowadzając się właściwie do jednego – skuteczna i zyskowna inwestycja to przede wszystkim ta, która ma czas. Choć Buffet inwestuje przede wszystkim w akcje, z oszałamiającą wręcz konsekwencją pilnuje tego, aby proces ten był właśnie odpowiednio rozciągnięty w czasie. Oczywiście trudno drobnego inwestora porównywać z sytuacją inwestycyjnego guru, jakim jest Buffet. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby z jego działań czerpać inspirację.

Z inwestowaniem, np. w złoto jest podobnie. Przyjęcie odpowiedniego horyzontu czasowego dla konkretnej inwestycji jest niezwykle istotne. Oczywiście poprzedzić to powinna odpowiedź na pytanie: “po co w ogóle inwestuję i jakie dzięki temu chcę zrealizować cele”. Co ważne, muszą być one realne i odnosić się do rzeczywistej sytuacji na rynku.

Jeśli dziś oczekujemy, że w ciągu roku zarobimy na złocie 100 procent, będzie to z pewnością grubą przesadą. Choć patrząc wstecz na ostatnie pięć miesięcy, rzeczywiście trudno powstrzymać apetyt na ponadprzeciętne wzrosty.

Odpowiedni horyzont czasowy dla danej inwestycji wiąże się także z braniem pod uwagę konieczność reagowania w czasie jej trwania. A w tym przypadku dochodzimy do drugiego, kluczowego czynniku decydującego o skuteczności całego przedsięwzięcia – kontrolowaniu emocji i umiejętności podejmowania decyzji.

Załóżmy zatem, że pod koniec zeszłego roku podjęliśmy decyzję o zakupie określonej ilości złota z perspektywą zysku na poziomie 20 procent w okresie nie dłuższym niż 3 lata. Ewentualne powodzenie dałoby nam średnioroczny zysk w okolicach 7 procent, co biorąc pod uwagę aktualnie panującą sytuację na rynkach, byłoby naprawdę świetnym wynikiem.

Ale rzut oka na dzisiejsze notowania złota budzi z pewnością naszą konsternację. Przecież tylko w ciągu ostatnich pięciu miesięcy złoto dało zarobić 20 procent! Realizować zatem zyski już, osiągając tym samym założony cel, czy czekać na jeszcze większy zarobek? Emocje rosną, perspektywa dodatkowego zastrzyku gotówki zaczyna burzyć nakreślony plan.

Czas więc wrócić do samego początku – celu, jaki sobie postawiliśmy, a także odpowiedzi na pytanie, po co w ogóle zainwestowaliśmy. Jeśli one zostały zrealizowane i nie pozostawiają żadnych wątpliwości, powinniśmy właśnie inwestycję zakończyć. Dlaczego? Odpowiedź doskonale widać na wykresie ceny złota w ciągu ostatnich trzech lat.

Choć mieliśmy w tym czasie dołki i górki, wartość najcenniejszego z kruszców spadła o ponad 13 procent. I nie mamy żadnej pewności, że w ciągu najbliższych trzech lat sytuacja nie powtórzy się.

Ale żeby być sprawiedliwym, należy założyć, że naszym celem nie było osiągnięcie stopy zwrotu na poziomie 20 procent w trzy lata, ale po prostu zainwestowania w złoto w myśl dywersyfikacji portfela i skorzystanie z okazji do ponadprzeciętnego zarobku w długim horyzoncie czasowym.

Ta koncepcja bliższa jest zdecydowanie zasadom, którymi kieruje się Warren Buffet. I w tym momencie znów wesprzeć się możemy historycznymi danymi. 10 lat, bo często na tyle (lub dłużej) inwestuje Buffet, to okres, w którym mamy rzeczywiście szansę coś na rynku ugrać. Jak się okazuje, również jeśli chodzi o rynek złota.

Podobne przykłady można mnożyć w nieskończoność. Ale wnioski zawsze będą sprowadzać się do czasu i emocji oraz wyznaczania celów. Im precyzyjniej określimy to, czego od rynku chcemy, tym łatwiej będzie nam podejmować dobre decyzje, którym towarzyszyć będzie mniejszy poziom emocji. Ważne jest też ograniczenie zachłanności, która podobnie jak w hazardzie, często staje się trudną do opanowania emocją, która w większości przypadków nie prowadzi niestety do niczego dobrego.

fot.pixabay.com