Historia waluty polskiej, cz. IV – XX wiek

Wstrząsami, jakie przetoczyły się przez Polskę przez te kilkadziesiąt lat można by obdzielić kilka innych epok. Dwie wojny światowe, dwa totalitaryzmy, ludobójstwa, na przemian odzyskiwanie i utrata niepodległości. To wszystko nie pozostawało bez wpływu na krajową walutę, która przeszła kilka poważnych zmian.

Zobacz także:

Historia waluty polskiej, część I: Polska Piastów

Historia waluty polskiej, część II: Polska Jagiellonów

Historia waluty polskiej, część III: I Rzeczpospolita

Marka polska

W 1795 r. Rzeczpospolita Obojga Narodów na zawsze zniknęła z mapy świata. Choć w XIX w. powstawały kadłubowe twory jak Księstwo Warszawskie pod protektoratem francuskim i Królestwo Polskie w unii z Rosją, to jednak trudno tu mówić o niepodległym państwie. W tym czasie te autonomiczne regiony stosowały system monetarny z czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego, oparty na srebrnej złotówce, która równała się 30 srebrnym groszom. Złotówki ostatecznie przestano bić w 1841 r. i we wszystkich częściach dawnej federacji polsko-litewskiej zaczęto używać pieniędzy zaborców.

I wojna światowa przyniosła gigantyczny wstrząs dla światowego systemu walutowego. Była to pierwsza wojna, w którym kluczowy stał się potencjał przemysłowy walczących stron w pełni przestawiony na produkcję wojenną. Wszystkie walczące państwa cierpiały na chroniczny niedobór gotówki, w efekcie zaczęto bez opamiętania drukować papierową walutę nie mającą oparcia w niczym poza obietnicami rządów (brzmi znajomo?), odchodząc od dominujących systemów waluty złotej lub systemów bimetalicznych.

W 1916 r. na skutek przesunięcia frontu wschodniego całe XIX-wieczne Królestwo Polskie i zdecydowana większość etnicznych ziem polskich znalazły się pod okupacją koalicji Niemiec i Austrio-Węgier. Na terenach danego zaboru rosyjskiego Niemcy utworzyli Generalne Gubernatorstwo Warszawskie (nie mylić z Generalnym Gubernatorstwem utworzonym przez nazistowskie Niemcy podczas II wojny światowej). 9 grudnia 1916 r. jedyną oficjalną walutą na tym terenie stała się drukowana przez okupanta marka polska, dzieląca się na 100 fenigów. W obiegu były monety o nominałach 1, 5, 10 i 20 fenigów oraz banknoty o nominałach od 1/2 do 1000 marek polskich (mkp). Na banknotach pojawił się biały orzeł, po raz pierwszy od powstania listopadowego oficjalnie.

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. zaczął się ekstremalnie trudny proces scalania ziem polskich z trzech zaborów. W kraju krążyła waluta nieistniejących już państw: Cesarstwa Niemiec, Cesarstwa Austrio-Węgier, Cesarstwa Rosji oraz marki polskie. Młode państwo musiało się borykać z nierównomiernym rozwojem gospodarczym, zniszczeniem 30% majątku narodowego podczas wojny i ogólną pauperyzacją ludności. Wciąż trwała walka o granice, zwłaszcza na wschodzie, gdzie wrogiem stało się ZSRR. Ponadto rząd republiki wprowadził w życie szereg reform społecznych, na które były potrzebne pieniądze. Tymczasem administracja podatkowa z trudem ściągała należności, mimo że od 1920 r. marka polska stała się jedynym oficjalnym środkiem płatniczym.

W 1921 r. deficyt wyniósł 155% przychodów budżetu (czyli państwo wydało 2,5 razy więcej niż wyniosły wpływy), a w 1922 r. 94%. Skąd brała się różnica? Z dodruku pieniądza. Trzeba uczciwie powiedzieć, że było to jedyne wyjście w dramatycznej sytuacji. Wobec niemieckiej propagandy na zachodzie mało kto był skłonny do inwestycji w nowopowstałym kraju czy udzielenia mu kredytu.

Początkowo inflacja była korzystna dla państwa, bo pobudzała eksport, a za nim całą gospodarkę. Jednak jak to zwykle bywa, wymknęła się spod kontroli pod koniec 1923 r. We wrześniu za dolara płacono 249 tys. mkp, po dwóch miesiącach już 1 612 tys. mkp. Oznacza to roczną inflację na poziomie prawie 3300%! Doprowadziło to do ogromnego zubożenia społeczeństwa i załamania popytu wewnętrznego. Krajowi groziła katastrofa gospodarcza, bo nawet za banknot o największym nominale, 10 mln marek, niewiele można było kupić.

Reforma Władysława Grabskiego

W tej sytuacji ustąpił rząd Chjeno-Piasta (koalicja partii narodowych i chłopskich), a w jego miejsce powołany został ponadpartyjny rząd Władysława Grabskiego, który już rok wcześniej jako Minister Skarbu próbował reformować walutę. Wówczas projekt upadł z przyczyn politycznych, ale przerażeni perspektywą katastrofy posłowie powołali Grabskiego na premiera i przydzielili mu na pół roku nadzwyczajne uprawnienia w zakresie ustawodawstwa skarbowego i fiskalnego.

Grabski świetnie wiedział, że bez reformy skarbowej nie ma co marzyć o walutowej i pozbyciu się skompromitowanej marki. Zaczął od radykalnych oszczędności: zlikwidował dwa ministerstwa, ciął wydatki na administrację, podniósł taryfy PKP, skrócił terminy płatności podatków, poprawił ich ściągalność i uchwalił jednorazowy podatek majątkowy, płacony przez posiadaczy majątku o wartości wyższej niż 10 tys. ówczesnych franków szwajcarskich (co odpowiadało niespełna 3 kg złota). Następnie uruchomił interwencyjny skup marki polskiej. Gdy zarysowała się perspektywa zrównoważenia kursu, rząd zaprzestał dodruku pieniądza.

W efekcie w kwietniu 1924 r. przeprowadzono upragnioną reformę walutową. Powołano niezależny od rządu prywatny Bank Polski, który miał nadzorować emisję nowej waluty, by zapobiec pokusie dodruku pieniądza. Na jego kapitał złożyli się obywatele i przedsiębiorstwa przez wykup akcji.

Nową walutą stał się złoty. Ta nazwa wygrała z innymi, takimi jak: pol, lech czy piast. Był wymieniany w stosunku 1 zł = 1,8 mln mkp. Grabski oparł złotówkę na bardzo mocnych podstawach. 30% obiegu była zabezpieczona w złocie i walutach obcych. Wartość nowej złotówki była równa frankowi szwajcarskiemu, a jej kurs wymiany na złoto ustalono wg parytetu 1 zł = 0,2903 g. Do końca II Rzeczpospolitej złotówka była walutą w pełni wymienialną i względnie stabilną.

Reforma Grabskiego to spektakularny sukces młodego państwa i pozostaje jednym z najbardziej niedocenianych epizodów w naszych dziejach. W przeciwieństwie do wielu innych państw walczących wówczas z hiperinflacją, Polska nie mogła korzystać z tanich zachodnich kredytów. Cały kapitał Banku Polskiego, wynoszący 100 mln zł został zebrany w kraju. To oznacza, że społeczeństwo, wymęczone Wielka Wojną, walkami o granice i hiperinflacją wysupłało z kieszeni pieniądze o wartości równej przeszło 29 tonom złota!

Czytaj także: Mennica w Gubinie – mennica lubuska

Bierutowska wymiana pieniądza

II wojna światowa stała się kolejnym kataklizmem gospodarczym. Zniszczeniu uległo większość krajowego majątku, a ci, którzy posiadali jeszcze jakiś majątek, zakopywali go w skrzynkach i trzymali w kruszcach.

Komuniści, którzy przejęli władzę w Polsce po II wojnie światowej, świetnie zdawali sobie z tego sprawę. Chcieli jednym ruchem pogrążyć wszystkich posiadających oszczędności, jak i pozyskać środki, których nie potrafiła dostarczyć nieudolna gospodarka centralnie planowana. Narzędziem stały się dwie ustawy z 28 października 1950 r.

Pierwsza dotyczyła reformy walutowej. Sposób jej przygotowania i wprowadzenia przypomina scenariusz filmu szpiegowsko-gangsterskiego. Nowe złotówki przygotowywano przez dwa lata w największej tajemnicy, do której dostęp mieli tylko najwyżsi funkcjonariusze reżimu. Dopiero dwa dni przed wprowadzeniem nowej waluty wojewódzkie Urzędy Bezpieczeństwa Wewnętrznego otrzymały informację o transportach specjalnych (ale nie o ich zawartości). Szkolenia szefów banków odbyły się na kilka dni przed reformą, a do tego czasu każdy dostał indywidualnego „opiekuna” z bezpieki. Sejm został nafaszerowany podsłuchami, a ustawy poddana pod głosowanie stanowiły dla posłów kompletne zaskoczenie.

W efekcie reformy walutowej wszystkie ceny, płace i oszczędności w bankach przeliczano w stosunku 100 złotych starych na 3 nowe. Jednak przechowywaną gotówkę można było wymienić jedynie w stosunku 100:1. Oznaczało to, że państwo rabowało 2/3 oszczędności obywateli. Choć oficjalnie miał to być sposób na spekulantów, w praktyce najbardziej po kieszeni dostali chłopi, którzy zdążyli już sprzedać płody rolne za gotówkę, ale nie zdążyli jeszcze jej wydać.

Także sposób wprowadzenia reformy pokazywał złą wolę rządzących. Pieniądze można było wymieniać zaledwie od 30 października do 8 listopada.

Władze jednak świetnie zdawały sobie sprawę, że to nie wystarczy, żeby obrabować Polaków. Po II wojnie światowej w Polsce przechowywano mnóstwo złota, a wracający po wojennej zawierusze z zagranicy przywozili cała masę dewiz. Dlatego drugą z ustaw uchwalonych 28 października 1950 r. była ustawa o zakazie obrotu walutami i złotem. Przewidywała ona drakońskie kary. Za samo posiadanie można było dostać 15 lat więzienia, handel obejmowała pełna paleta kar, z karą śmierci włącznie.

Obywatelom umożliwiono odsprzedanie walut i złota, ale po cenach tak śmiesznie zaniżonych, że większość Polaków postanowiła zawierzyć oszczędności „bankom ziemskim”, czyli po prostu zakopać.

Przez cały PRL istniał ciekawy system. Oficjalną walutą pozostawały złotówki, ale w nielegalnym obiegu pozostawały dolary i złoto, dzięki którym oszczędności nie traciły na wartości, a w PEWEX-ach można było nabyć nieosiągalne gdzie indziej towary.

Denominacja złotego

Przełom lat 80-tych i 90-tych pozwolił Polsce odzyskać niepodległość, ale wywołał też problemy gospodarcze. Kryzys końca PRL i wywołana tym inflacja, spowodowały gwałtowny spadek wartości złotego. W latach 1989-1990 inflacja wyniosła niemal 1400%. W 1990 r. podjęto decyzję o denominacji, ale warunkiem jej przeprowadzenia był spadek inflacji do jednocyfrowej wartości i gwarancja utrzymania takiego stanu rzeczy dłuższy czas. W 1994 r. podjęto decyzję o przeprowadzeniu operacji. Nowe złotówki weszły do obiegu 1 stycznia 1995 r. Wymiana przebiegała według parytetu „czterech zer”, tzn. od ceny w starych złotych trzeba było odjąć cztery zera, by otrzymać cenę w nowych złotych: 1 PLN = 10 000 PLZ.

Cała operacja została poprzedzona zmasowaną kampanią informacyjną. Chodziło o uspokojenie społeczeństwa, pamiętającego jeszcze „reformę” Bieruta. Mimo to wiele osób, zwłaszcza starszych, podchodziło do denominacji z dużą podejrzliwością.

Przez cały 1995 i 1996 r. w obiegu funkcjonowały dwie waluty, przy czym stara była sukcesywnie wycofywana. Przez ten czas wszyscy sprzedawcy mieli obowiązek podawania cen zarówno w „starych” jak „nowych” złotych. Ostateczny termin wymiany starych złotówek minął 31 grudnia 2010 r. Jak szacował NBP rok przed tym terminem niewymienione pozostawały banknoty i monety o łącznej wartości przeszło 170 mln nowych złotych. Koszt całej operacji szacuje się na 300 mln PLN.

Polska waluta przeszła długą drogą od cieniutkich srebrnych blaszek bitych nieudolnym stemplem za pierwszych Piastów po dzisiejszą stabilną i w pełni wymienialną walutę. Jaka czeka ją przyszłość? W traktacie akcesyjnym do Unii Europejskiej zobowiązaliśmy się do wprowadzenia euro. Nie nakłada on jednak na nas żadnych ograniczeń czasowych, a póki co nie widać woli politycznej ani społecznej dla kolejnej reformy walutowej. Przez najbliższe lata dalej będziemy płacić złotówkami.

Zobacz także:

Historia waluty polskiej, część I: Polska Piastów

Historia waluty polskiej, część II: Polska Jagiellonów

Historia waluty polskiej, część III: I Rzeczpospolita

Fot. Chris RubberDragon, Flickr.com, CC BY-SA 2.0